Czerwone Kapturki, wilki i królicza łapka

Stefan powiedział, że bajki są bez sensu.
Jak to bez sensu, zaoponowałam, bo bajki lubiłam od dziecka i zostało mi to do dziś.
Weźmy Stefanku taką bajkę o Czerwonym Kapturku…

Królik nastroszył się natychmiast. Co za pomysł nazywać dziecko jak ubranie. Jakbyś nazwała mnie „Kaloszek”, albo „Sweterek w krateczkę”, byłbym pośmiewiskiem w króliczym środowisku.

W bajkach postacie mają czasami dziwne imiona- odparłam.

No dobrze, tylko ja nie jestem pewien, czy ten wilk, to na pewno zła postać. No taki bajkowy czarny charakter.

Ale Stefanku, skoro zjadł babcię i dziewczynkę?

To nie jest takie oczywiste. I tu się króliczątko rozgadało.
Świat oglądany oczami czerwonego kapturka wygląda inaczej niż świat babci. Świat wilka, to zupełnie inna bajka.

Opowiadając historię, ustawiamy naszą sympatię po jednej stronie, Tej która w oczywisty sposób daje się lubić. Mała dziewczynka, koszyczek, las?
Pamiętasz jedną z pierwszych scen w „Facetach w czerni”, kiedy na testach Wil Smith strzela do najmniej oczywistej postaci? Do małej dziewczynki, wędrującej spokojnie ulicą pełną potworów.
Potrafił dostrzec coś więcej. Jakąś szerszą perspektywę.

Słuchałam z uwaga, bo był w tym jakiś sens.
Bajki niosą w sobie mądrość, ostrzeżenia, aby nie zbaczać z wytyczonych ścieżek, słuchać mamy, dbać o babcie. Nade wszystko jednak ( akurat w tej bajce) by nie rozmawiać z nieznajomymi.

Tylko skąd pomysł by samotna staruszka mieszkała na odludziu, w głębi lasu. Może była nielubiana we wsi? Może to była baba Jaga z innej bajki? Nieodpowiedzialna matka wysyła małą dziewczynką w głąb lasu. Tam gdzie wilki, dziki, lisy mają swój dom. Dla lepszej widoczności ubiera dziecko w czerwony płaszcz, widoczny z daleka dla polujących drapieżników. I jeszcze ten spadający na oczy kaptur? W słoneczny dzień?

Kłopoty spotykają zazwyczaj tych, którzy się o nie proszą.

Ale króliczku, to jest bajka. Takie przesłanie dla dzieci, nauka. Pokazanie, że w świecie są nie tylko kwiatki i motylki ale także złe wilki.

Stefan podrapał się w puchatą końcówkę ogonka, spojrzał poważnie i rzekł: Wilki nie są złe. Mają swoje zasady, zwyczaje, instynkt. Nie pchają się nam do ogródków, nie szwendają po ulicach. Nie zasiedlają skwerów w parku. Wilki żyją tam, gdzie wskazała im matka natura. To ludziom jest wciąż mało. Zabierają zwierzętom ich terytoria, wycinają lasy, polują. A przecież od zawsze to wilk był myśliwym. Czemu go potępiać. To tak, jakbym potępiał Ciebie za jedzenie ciastek.

No czasami mógłbyś troszeczkę, mruknęłam. Trochę zabrakło mi argumentów. Bo bajka, bajką a wilczo-Kapturkowy konflikt jest wciąż żywy.

Wiesz Stefanku, myślę sobie, że mimo wszystko bajki są potrzebne. Żeby dzieci wiedziały, że na świecie nie zawsze jest bezpiecznie, i ten bajkowy wilk to metafora złego człowieka? Że o babcię trzeba zadbać nawet wtedy gdy nam do niej nie po drodze.

I może, żeby te dzieci nie pchały się ze swoimi koszyczkami do lasu, dodał z poważną miną Stefan. Bo kto trafi do wilczego brzucha, to już tam zostanie.

Zauważyłam nagle nastroszone na grzbiecie futerko. Wiem co mówię, podsumował. I wtedy nawet królicza łapka nie pomoże.

Komentarze