Puchata mądrość kontra dobry wirus

Stefan powiedział, że ta kwarantanna to spadła na mnie jak z nieba.

-No nie wiem Stefanku, bo z tego nieba to nie zawsze spada fajny opad.

Może spaść na przykład grad, cegła, czy ptasie „wiesz sam co”.

-Spadł ci przydział czasu na przemyślenia.- powiedział z przekąsem.

-Na porządki- wyliczał.

-Na porządne wyspanie się

-I na przemyślenie, co jest w życiu ważne.

No hej, przecież ja myślę na bieżąco, sprzątam na bieżąco i tak dalej.

Ale to jest takie codzienne myślenie, odparł króliczek. A sytuacja jest niecodzienna.

-Jest Stefanku niecodzienna dla wszystkich i wszyscy sobie z nią jakoś radzimy.

-Ewa, nie chodzi o jakoś! Chodzi o jakość.

Tu z lekka opadła mi szczęka, bo królicza mentalność jest jakby moją codziennością ale wciąż nie przywykłam, do przebłysków puchatego intelektu.

-A konkretnie, mój drogi, to chodzi Ci o..?

-O to, że świat się zmienia. Wymyka się waszej ludzkiej kontroli. Bo wy ludzie patrzycie na wszystko z wysoka. Z pozycji decydentów i bezkarnych użytkowników planety, która należy do nas wszystkich. A natura ma swoje pułapki i jak widać bywa mściwa. Wirus jest przecież tak maleńki, nie widać go gołym okiem, a jest zagrożeniem większym niż stado galopujących nosorożców. Które, a pro pos, wybijacie.

-No weź Stefan, ja nie krzywdzę nosorożców. Nawet świnek i krówek nie jadam.

-To akurat ty. I nawet śmieci w lesie nie wyrzucasz.

Ale świat pełen jest próżnych, nieodpowiedzialnych i zadufanych w swoim pseudo człowieczeństwie jednostek. Dla zasady nazwę je pseudo ludzkimi.

-Ludzi są różni Stefanku. Dobrzy, źli, mądrzy i ci trochę lub dużo mniej mądrzy. Są empatyczni i bywają egoistyczni. Są odważni i tchórzliwi. Taka to nasza ludzka zmienność.

-Znasz moja droga to powiedzenie, że łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu?

Jeden głupi, pazerny, czy nieodpowiedzialny człowiek, może poczynić szkody, których doświadczą wszyscy. I dobrzy i Ci najlepsi.

Bo Ci dobrzy, bywają dobrzy wewnątrz. I nawet to, że nie śmiecisz, nie zabijasz i nie szkodzisz, nie czyni cię ideałem.

Bo to właśnie dobro powinno się szerzyć niczym wirus.

Zarażać świadomością, mądrością, empatią.

I gdyby ci „twoi” naukowcy wymyślili takiego wirusa, to pewnie nie było by potrzeby, by z nim walczyć.

Królik zasapany po tym wywodzie, sięgnął po młodą rzodkiewkę i chrupał ją powoli, w zamyśleniu.

Zamyśliłam się i ja.

Świat nie jest idealny. Czasami nawet jest bardzo nieidealny.

I nawet mój wieczny optymizm i szukanie zawsze jasnych, dobrych stron, w globalnym rozrachunku niczego nie zmienią.

A może zmienią?

Może uśmiech pomimo wszystko, sortowanie tych śmieci, szanowanie wody, dbanie o środowisko, o ludzi. Tych bliskich i tych trochę dalszych, coś da.

Propagowanie radości, uśmiechu, zdrowego podejścia do żywienia, aktywności….

Że ten mój pro-radosny sposób na życie, rozejdzie się niczym kółeczka na wodzie.

Nie wiem.

W każdym razie ja zmieniać się nie zamierzam.

Pomyślę tylko, co jeszcze mogę zrobić, by wnieść do świata trochę koloru.

Chyba, że Stefan jako pierwszy wpadnie na pomysł, godny Pokojowej Nagrody Nobla.

Taki mały, ale ma potencjał.

Kto wie….

( A ja i tak uważam, że życie jest piękne.)

Komentarze