Miłość nie omija nawet mrocznych zakątków, czarnych charakterów i ciemnych typów.
Kwitnie na nagrobkach podsycana romantycznym blaskiem księżyca.
Na rodzinę Adamsów też z spadła niczym grom, z czarnego, mrocznego nieba.
A ja patrzyłam na to i słuchałam, przypominając sobie, jak przed laty, kiedy moje dzieci były jeszcze małe, z fascynacją śledziłam losy niezwykłej rodziny.
W której czerń i mrok wzbudzały sympatię, a pozorne okrucieństwo i krwawe rodzinne tradycje, śmieszyły.
Musicalowa formuła to niekoniecznie mój klimat, ale lubię rzucać wyzwania nowościom. I przekonywać się osobiście. A nóż lubię, tylko jeszcze o ty nie wiem.
Trochę przytłaczała mnie perspektywa długości spektaklu, którą poznałam jeszcze przed jego rozpoczęciem. Trzy godziny, to katastrofa, jeżeli coś się nie spodoba.
A tu niespodzianka! Czas zleciał szybko. Nawet bardzo. Bo na scenie się działo.
Genialne kostiumy i charakteryzacja. Bez zarzutu, nawet przy bliskim oglądzie, bo artyści co i rusz przebiegali wśród publiczności, na wyciągnięcie ręki.
Ciekawa choreografia układów tanecznych w wykonaniu duchów, powstałych z rodzinnego cmentarza. Cały przekrój historyczny.
Gomez romantyczny, Morticia urzekająco mroczna.Wednesdey, to mroczna nastolatka o ciemnej głębokiej duszy,odkrywająca miłość. Pugsley mały braciszek o morderczych pasjach i przesympatycznym wokalu.
Scenografia z rozmachem. Aktorzy śpiewający bez zarzutu. ( Jak na moje potrzeby i muzyczną wiedzę.)
W sumie, to śmiało mogę powiedzieć, że wieczór należał do bardzo udanych.
Teatr Syrena doskonale sprawdził się jako scena musicalowa.
I zachęcił do zgłębiania tego gatunku sztuki.
Więc z powodzeniem mogę polecić.
Teatr Syrena, Musical Rodzina Adamsów. Na długie, ciemne jesienne wieczory.
Bo nic tak nie rozświetla mroku jak pioruny, wyładowania elektryczne, świecące w ciemności duchy i ….. miłość.
Komentarze