Historia pewnej sałatki
Myśli wpadają do głowy od środka.
To jedna, niezaprzeczalna prawda.
Jednak, składowe elementy konstrukcyjne tych myśli, biorą się ze zgromadzonych danych zewnętrznych.
Jedni zbierają w spiżarni suszone owoce, warzywa w skrzynkach z piaskiem, soki i kompoty.
Inni wieszają pod piwnicznymi sufitami kiełbasy, szynki. Na półkach gromadzą słoiki ze smalcem i domowymi pasztetami.
Wrzucamy do głowy, to co wydaje się nam ważne. To co może kiedyś się przydać. Co wykorzystamy w czasie trudnym i głodnym.
Zbieramy szkolną wiedzę, wiedzę wybraną z potrzeby serca i intelektualnego głodu. Zbieramy certyfikaty ze szkoleń i kursów.
Nabywamy kolejne umiejętności. Uczymy się gotować, szyć wbijać gwoździe i hodować marchewkę.
Nawiązujemy relacje. Takie ogrzewające serce, dające nadzieję, motywację i wiarę w dobre jutro i lepszy świat.
Z zebranych mądrości, umiejętności, przyjaźni, sukcesów, nagród i ciepłych uścisków, rodzą się myśli. One stają się podwaliną samopoczucia. Dobre samopoczucie otwiera oczy, umysł i serce na dobre zdarzenia, dobrych ludzi. Pomagają generować dobre pomysły. Pomagają dobremu zdrowiu.
Idąc do lasu, nie zbierasz muchomorów. ( Chyba żeś wiedźmą z gatunku tych nie najlepszych.) Wyszukujesz lśniących brązem grzybowych kapelutków. Czasem podniesiesz kolorowy liść, zabawnie wygięty patyk, zerwiesz gałązkę wrzosu.
Idąc po zakupy, wybierasz zdrowe produkty, kolorowe owoce, zielone warzywa.
Jeśli idąc przez życie, zbierasz do koszyka porażki i rozczarowania, zapamiętujesz konflikty, niesmaczne ciastka, związki, które były niedojrzałe czy niedopasowane, dajesz umysłowi kiepski materiał do pracy.
Sałatkę jarzynową przyrządzam z warzyw gotowanych w skórkach. Zachowują dzięki temu więcej aromatu, smaku i mikroelementów. Dodaje konserwowy ogórek, świeże, jędrne jabłko, groszek. I dietetyczny majonez. Ot, tak dla niepoznaki.
Smakuje doskonale.
Jeśli do takiego samego przepisu użyjesz resztki wygotowanej włoszczyzny z rosołu, kiszonego, cieknącego ogóra, jabłka z wydłubanymi zarodnikami pleśni, to niezależnie od ilości przypraw i łyżek majonezu, smak będzie zgoła odmienny.
A zatem co zbierasz. Jakie doświadczenia ustawiasz na półce, by mieś zawsze pod ręką. Na czym ogniskujesz uwagę. Po co schylasz się w lesie. Jakich ludzi masz wokół. Czy przekonujesz się wciąż od nowa, na bazie zapasów w umysłowej spiżarni, że życie jest beznadziejne, świat nieudany, każdy pies ma pchły i gryzie, a miłość nie istnieje?
Może raz na jakiś czas posprzątać w głowie?
Wymieść pająki, odmalować półki. Wyrzucić słoiki stojące od dekady, zawierające licho wie co.
Zobaczyć, że dobre istnieje.
Uśmiech nie zawsze oznacza sarkazm, telefon od przyjaciela- prośbę o pożyczkę.
Jest coś takiego, jak bezinteresowność, celowość, dobre zbiegi okoliczności.
Może uwierzyć w siebie, w to, że wszystko ma swój sens i prędzej czy później będzie dobrze.
Albo jeszcze lepiej.
Albo tak fantastycznie, że zaprze w piersi dech.
Żadne mieszkanie nie jest wystarczająco duże, by zbierać śmieci, starocie, pieńki z hubami i dziurawe koszyki.
Żadne życie nie jest wystarczająco długie, by zajmować je kiepskimi emocjami, rujnować brakiem wiary w siebie, toksycznymi relacjami, stresem i goryczą.
Czas jest wszystkim co masz. Życie tu i teraz jest wszystkim co masz. Wybory i decyzje to prawo i przywilej, który masz.
Skoro masz już sklecić tę sałatkę, to niech będzie to pełna miska niebiańskiej imprezowej potrawy. Po której nie grozi ból brzucha.
( No i pięknie, nabrałam apetytu na sałatkę. Na życie także.)

Komentarze