Pyramiden- miasto duchów

Dzień trzeci w arktycznych klimatach.

Podróż kutrem w wielokulturowym towarzystwie była długa. Obsługa, jak przystało na norweskie klimaty, oczywiście tajska.

Temperatura minus pięć, ale odczuwalna zdecydowanie niższa.

Opatulona po czubek nosa, kilka razy wychodziłam na pokład, by nacieszyć oczy niezwykłym krajobrazem.

Bystre oko jednego z „marynarzy” wypatrzyło dla nas niespodziankę. Udało się podpłynąć na tyle blisko, by upolować miśka aparatem.

Potem tylko jeszcze kilka rzutów oka na lodowiec…

I do celu podróży. Pyramiden, opustoszałe miasteczko widmo. Radziecka opustoszała osada górnicza na wyspie Spitsbergen. Opuszczona w 1998 roku. Skansen ostoi komunizmu w czystej postaci.

Oczywiście popiersie historycznego wodza narodu.

Patrzącego łaskawym wzrokiem na opustoszałe miasteczko.

Pusto i cicho. Latem na parapetach okien ptaki zakładają gniazda. Cisz, spokój. Natura odzyskuje swój przyczółek. Ze stoickim spokojem pożegnały nas lisy polarne.

A wieczorem kolacja w gwarnej międzynarodowo kuchni i wypoczynek przed kolejnym zimnym, ekscytującym dniem.

A na głównym zdjęciu ja, z atrakcją rejsu. Drink z lodem z lodowca, z LODOWCEM w tle. Wasze zdrowie 🙂

Komentarze