Jarmark Dominikański

Z podróży przywożę wspomnienia kolorów.

Im więcej, tym bardziej czuję się spełniona.

Jarmark Dominikański, to moja doroczna Mekka. Tam moja kreatywna natura karmi się niemal do mdłości kolorami, fakturami, zabawami.

Zresztą jarmarczny klimat od zawsze był spleciony z kolorami, czerwonymi kolorami, balonami.

Taka impreza od czasu do czasu, eksplozja sztuki pomieszanej z kiczem, w proporcji dającej smakowite danie, to sama przyjemność. Niezliczoność bodźców, dźwięków i zapachów, przyprawia o zawrót głowy.

Do tego niepowtarzalny klimat Gdańskich uliczek, smukłych kamienic, brukowanych ulic, sprawia, że czuję się jak w innym świecie.

Nie trzeba wyjeżdżać daleko, by zatonąć w gwarze obcojęzycznej mowy, kupować pamiątki i próbować lokalnej kuchni.

Wystarczą trzy godziny pociągiem, by wrócić z plecakiem pełnym wrażeń. Docenić swój kraj, jego piękną różnorodność.

I obiecać sobie, że za rok znów wrócimy.

A poszukiwaczy ciekawostek zapraszam w magiczne alejki, bo bardzo łatwo upolować tam coś niepowtarzalnego, godnego głodnego zazdrosnego wzroku koleżanek.

Komentarze