Życie jest piękne… Kiedy ma się naście lat. Czy na pewno?
Kiedy sięgam po nową książkę „starego”, znanego i lubianego autora, to mam oczekiwania.
Co zrobić, tak mam. Czekam więc na powtórkę z rozrywki.
W postaci podobnych bohaterów, podobnie skonstruowanej fabuły, stylistyki.
A to błąd. Bo przecież wtedy wystarczyłoby przeczytać jedną książkę, a resztę grzecznie ustawić na półce by siać zachwyt gości, karmić próżność i poczucie estetyki.
Ale to właśnie zmiany sprawiają, że się rozwijamy. Poszerzamy horyzonty. Zmieniamy.
Takie małe wyjście poza strefę komfortu. Ot co.
Topiel Jakuba Ćwieka wydała mi się wyjątkowo „męską” książką. Bo bohaterowie to nastoletni chłopcy. Ich mentalność była mi się zupełnie obca. Chłopięce problemy, widzenia świata, pojęcie dobra i zła. Butność, odwaga, szlachetność, nieodpowiedzialność.
Tak zupełnie odmienne od świata nastoletnich dziewcząt. ( Z tego co pamiętam)
Są jednak wartości ponadczasowe. Lojalność, przyjaźń.
Jest też trudny czas, który te wartości wystawia na próbę.
Topiel to historia żywiołu. Klęska, zniszczenie, polityka( w tle). Nieodłączne sekrety, tajemnice. Zdrady tam gdzie widzieliśmy wierność, a oddanie, poświęcenie i szacunek tam, gdzie nie do końca było się ich pewnym.
Warto przebrnąć przez zbyt długo rozkręcającą się intrygę.( Oczywiście to moje subiektywne odczucie.) Bo w „trzeciej połowie” akcja nabiera takiego tempa i dramatyzmu, że zwyczajnie nie da się odłożyć książki na kolejny dzień. Bo chce się wiedzieć.
Zakończenie zaskakuje i zasmuca. Bo w życiu też są historie, które nie mają happy endu.
Po książkę warto sięgnąć. Zanurzyć w historie.
I pozostać z zadumą.
Refleksją.
O odrobinę szerzej otwartymi oczami na dziś, tu i teraz.
Komentarze