
Pierwsze poranne myśli nieuczesane. To jeszcze trochę sennych pozostałości, pomieszanych z chłodem poranka. Dopadają mnie gdy wychodzę z psem na podwórko. Nie lubi sama, więc muszę jej towarzyszyć, gdy załatwia to i owo.
A ja przemyśliwuję.
Dziś na przykład, skąd taka różnica, w ogromie wiedzy teoretycznej, a zastosowaniem jej w praktyce.
Wiemy co wolno, czego nie, co jest zdrowe, co nie służy. Wiemy jak chodzić prosto, kiedy zakładać szalik.
Wiemy, że trzeba kochać bliźniego swego, jak siebie samego.
Ile zatem musi być w ludziach autoagresji, autodestrukcji, samo nienawiści.
Pogarda dla tych innych, to pogarda dla jakiejś części siebie. To negacja „Bożej Mądrości”, „Doskonałości Natury”.
Wylewają na zewnątrz cały nadmiar kipiących emocji.
Niczym gazy i popioły z czynnego wulkanu, eksplodują złe słowa, złe czyny. W imię czego? W imię dobra? W imię miłości bliźniego, kamieniem rzucę w niego? Nowa wiara niesie za sobą nową interpretację Bożych Praw.
Kto dał prawo jednym, by uważali siebie za lepszych?
I czemu to złe niesie za sobą tyle energii.
Czemu to dobre jest ciche i spokojne. Czyni bez fajerwerków swe uczynki.
W słabości siła?
Silny i wewnętrznie spójny, nie musi przekonywać do swoich racji. On wie i czuje. To wystarczy.
Słaby musi krzyczeć głośno, by wpierw przekonać samego siebie, że jest silny. Musi słyszeć za sobą głos i tupot butów innych, jemu podobnych.
Bo sam ma niewiele do zaoferowania. Ot pusty w środku, z hasłami na transparentach, których nie czuje i nie rozumie.
Wspierany przez….. No kogo?
Dobrego przewodnika duchowego?
Miłosiernego boga, domagającego się ofiary z niewiernego?
Dokąd zmierza ten świat?
Patrzę na swoją kudłatą przyjaciółkę i uśmiecham się.
Bo mam wciąż nadzieję.
Wypaczona bajkami wierzę, że dobro zwycięży.
A człowiek człowiekowi będzie człowiekiem, nie z kamieniem a sercem na dłoni.
Komentarze