Matulu, matulu…

Dzień Matki.

Dzień Matki jest każdego dnia. Od pierwszego krzyku, przytulenia, nieprzespanej nocy.

Od pierwszej przedszkolnej laurki, szczepionki, kataru.

Dzień Matki zaczyna się o świcie a kończy o zmierzchu.

Choć właściwie  nie kończy się nigdy.

Dopóki oddychasz, jesteś matką.

Tak to natura urządziła.

Nie narzekam. Teraz już nie narzekam. Wysypiam się, nie dźwigam na barkach codziennych małych lęków.

Jednak pozostała troska. Ale ona pozostaje na zawsze. Tak jak miłość.

Do dzieci i ich dzieci … i ich dzieci…

Mówią, że macieżyństwo, to praca na pełny etat.

Czasem jednak na dwa lub trzy etaty. Praca, będąca tą wymarzoną, pełną pasji, szalonych wyzwań, sukcesów i porażek.

I bez szans na dobrze płatną emeryturę.

Warta jednak każdej minuty.

Trzymajcie się Matki.

Gdyby nie Wy, nie byłoby świata!

Ani złego, ani dobrego

Żadengo.

A skoro MATKAMI stoi ten świat, to zasługujemy na wszystkie kwiaty, laurki i czekoladki.

Świętujmy, zapominając o dietach.

Przyjmujmy uściski, małe i duże bukiety, bombonierki pełne słodyczy.

I każde ciepłe słowo, w którym brzmi wypowiedziane cicho, lub niewypowiedziane

DZIĘKUJĘ.

 

Komentarze