Konsekwencja…tak? nie? nie wiem…

Konsekwencja, zaleta wielkich czy przywara nudziarzy?

Konsekwencja, to super cecha.
Zarzucamy sobie jej brak, kiedy odpuszczamy w połowie realizacji różne plany czy pomysły. Dokładamy do tego wolę. Silną, słabą. Nie zmieniamy zdania, trwamy przy ustalonych poglądach.

Konsekwentnie tkwimy na niezbyt szczęśliwie wybranym kierunku studiów, wakacje spędzamy na działce. Skoro już ją kupiliśmy to musi się amortyzować. Umierając z nudów, dumni z pięknej niby gwiazda na
firmamencie cechy charakteru.

Konsekwentnie pielęgnujemy uwierające znajomości, które kiedyś były rozwojowe, dziś kłopotliwe i frustrujące.
Boleśnie stali w zobowiązaniach, dotrzymujemy obietnic ograbiających nas z czasu, energii a czasami z zawartości konta.
Siódmy rok budujemy łódź, choć przestało nas to bawić, jezioro wyschło i wolelibyśmy przestawić się na szybowce.

Bo konsekwentnym trzeba być i basta.

A gdyby tak dać sobie zgodę na zmianę zdania. Rozejrzeć się ciut dookoła. Zresetować system, przeanalizować stare dane, wprowadzić nowe. I zobaczyć co się stanie.
A nuż system wartości wraz z wiekiem, zdobytym wykształceniem, doświadczeniami życiowymi, uległ totalnemu przewartościowaniu?
Przekonanie wyniesione z domu, że nie zostawia się jedzenia na talerzu, nie służy zdrowiu, tak jak smażone na smalcu kotlety.

Zamiast grilowania na działce marzymy o rowerach, kajakach, czy kursie sokolnictw

Konsekwencja jest super. Dzięki niej osiągamy cele, kończymy szkoły, budujemy dom od piwnicy po dach. Wychowujemy dzieci, choć po paru latach mogłoby się ciut znudzić. Systematycznie dbamy o zdrowie.

Bywam konsekwentna i bywam niekonsekwentna. Priorytetem jest egoistyczny stan zadowolenia. Czasami odpuszczam trening. Zmieniam kierunek podróży. Wybieram książkę z której niczego się nie nauczę.

Raz na jakiś czas ponownie rozpatruję zobowiązania. Mam wybór i prawo do zmiany zdania. Moje życie to moje decyzje i absolutnie prywatny, osobisty zasób czasu do przeżycia.

I konsekwentnie się tego trzymam.

Komentarze