Wszyscy rodzimy się artystami

Skąd bierze się w świadomości człowieka potrzeba tworzenia. Nie budowania, polowania, czy też innej praktycznej działalności. Takiego tworzenia dla samej idei.

Pisania poezji „do szuflady”, komponowania, czy malowania za zamkniętymi drzwiami. Jak „uprawianie” sztuki wpływa na naszą świadomość, podświadomość, czy nieświadomość? Skąd w większości z nas ten wstyd przed podzieleniem się ze światem swoimi dziełami?

Może stąd, że każdy z nas wkłada w nie cząstkę swojej duszy. Tą najbardziej skrytą, delikatną, wręcz intymną.

Przelewamy na papier czy płótno samego siebie. Niczym smugę energii, skrawek po skrawku oddając cząstki ciała. I jeśli ujawnimy nasze dzieło światu, to jakąś część siebie utracimy na zawsze.

Ale przecież całe życie to twórczość. Tworzymy, budujemy czy wymyślamy nieustannie. Każdy dzień to niekończący się proces kreacji. Jesteśmy artystami nawet o tym nie wiedząc. Planujemy zajęcia na cały dzień, komponujemy posiłki, kreatywnie dobierając składniki, łączymy spódnicę czy spodnie ze swetrem, aby były spójne z naszym samopoczuciem. Organizujemy życiową przestrzeń kolorystycznie i praktycznie. Cieszy nas kolor zasłon pasujący do dywanu.
Tworzymy i dzielimy się nic nie tracąc!

Prace plastyczne sprawiały nam przyjemność we wczesnym dzieciństwie. Do kiedy? Do momentu kiedy zaczęliśmy być oceniani i porównywani. Nasze impulsy twórcze zaczęły być gaszone i ograniczone zasadami i regułkami.

Kiedy przyjemność w tworzenia, zaczęła być efektem ubocznym pilnowania perspektywy i kompozycji obrazu. A nie mieszczenie się w ramki, regułki i schematy kwitowano stwierdzeniem – „ nie masz talentu”. Jeśli zatem nie mam talentu, to po co tworzyć.

Ktoś zdecydował o naszym stosunku do siebie samych. Podarował nam w niechcianym prezencie brak wiary w siebie.

Tak więc żyjemy i funkcjonujemy od lat, z przekonaniem o braku talentu. Może brak nam techniki i umiejętności. Może wolimy wyrażać się w śpiewaniu, gotowaniu czy pieleniu ogródka. Ale żyjąc na tym świecie od lat, zaznając dorosłości i wiary w to że tak bardzo jesteśmy świadomi, ciągniemy za sobą cudze opinie na nasz temat. I to nawet nie do końca nasz, a dziecka którym kiedyś byliśmy.

Może dobrze będzie zweryfikować dane, wprowadzić nowe aktualizacje i sprawdzić jak funkcjonujemy z nowym programem, na który sami się decydujemy. Tych wątpiących odsyłam do googla. Wpisanie hasła sztuka współczesna, abstrakcjonizm (itp.), pomoże w nabraniu dystansu do (braku) własnych możliwości i umiejętności twórczych.

Na zdjęciu ja i moja „praca” sprzed ponad chyba dziesięciu lat. Rozmiar duży, a przyjemność jakiej doświadczyłam malując go, jeszcze większa.

Komentarze