
Wszystko co żyje, zmienia się w jakiś sposób.
Czasem na własne życzenie i według planu, kiedy indziej staje się ofiarą zdarzeń, które wymuszają zmiany.
Bycie sobą jest super. Pełne samoakceptacji i tolerancji dla słabości i wad.
Ale bycie sobą takim, jakim najbardziej chciałoby się być.
Czyż nie jest pięknie.
Z dnia na dzień trudno stać się super.
Super mamą, super kucharką, super ogrodniczką.
I w sumie nie o to super chodzi.
Chodzi o to, by potraktować siebie jako piękną materię.
Jedyną, do której mamy nieustanny dostęp.
Nie musimy walić w tę materię kilofem. Możemy ją głaskać i polerować.
Cuda można zdziałać delikatnością.
Łagodnym traktowaniem słabości, niewiedzy, niecierpliwości w działaniach i oczekiwaniach.
Łagodnością można oswoić własny i cudzy lęk, lub gniew.
Łagodnie podchodząc do rozjuszonego konia, można go wyciszyć.
Łagodnie podchodząc do siebie, pokażemy światu jak ma nas traktować.
Łagodność jest sposobem na oswojenie.
Łagodne zmiany wywołują mniejszy opór.
Pomyśl o czymś niewielkim, co chciałbyś w sobie zmienić.
Niecierpliwość w korku, bo przecież sytuacji na zewnątrz nie zmienisz, możesz zmienić swoje podejście do korka.
Może sypanie trzech łyżeczek cukru do herbaty. Zacznij od dwóch. Opór materii będzie mniejszy.
Może wcześniejsze wstawanie? Łagodnie przesuń budzik o pięć minut.
Nie bądź dla siebie karbowym, nadzorcą, katem.
Bądź przyjacielem.
Łagodnym personalnym trenerem.
Nic na siłę.
To co?
Jedna mała zmiana, przyjazna i łagodna.
Powodzenia.
Komentarze