Nic tak nie utrudnia spełniania marzeń, jak chłodny racjonalizm, rzeczowa kalkulacja i logiczne podejście do sprawy.
Da się zracjonalizować dziki popęd do podróżowania, walorami rozwojowymi. Potrzebą odpoczynku po długich miesiącach pracy czy pogłębienia relacji rodzinnych. Dziwnego kierunku podróży nie da się zracjonalizować. Niewiele wspólnego z odpoczynkiem ma treking z wejściem na super górę, przebiegnięcie maratonu, czy adoptowanie trzeciego psa ze schroniska. Co z tego, skoro w głowie, w zakładce „marzenia” , znajdują się takie punkty.
Marzenia rodzą się w sercu, a głowa może je zaprzepaścić lub pomóc w realizacji.
Jak tam sobie wybierzesz. W którą stronę skierujesz wysiłek intelektualny. Na co przeznaczysz ostatnie dni urlopu i ostatnie monety ze skarbonki.
Życie, to nie tylko kredyty i rachunki, choć stanowią kuriozalnie wysoką jego część.
Życie to coś więcej. Tak jak bycie człowiekiem, to coś więcej.
Marzenia się spełniają. Bez tej możliwości, natura nie podburzałaby nas do ich spełniania.
Uwielbiam czytać historie o spełnionych marzeniach.
O porzuceniu wielkiego miasta, by w Bieszczadach hodować lamy, uprawiać lawendę, uczyć ludzi lepienia misek z gliny.
Marzeniach o zostaniu pisarką, tancerzem, łowcą węży, nurkiem.
O podróży rowerem przez Europę.
O posiadaniu akwarium.
O założeniu stadniny.
O prowadzeniu lodziarni.
O założeniu ogrodu.
Lista jest długa i pełno na niej spraw wielkich, dużych, średnich i maleńkich. Takich, które spełnisz na jednym oddechu, jeśli wyjdziesz ponad najniższy próg racjonalizmu.
Od pierwszych lat życia, uczeni jesteśmy rozsądku. Nie poddawania się emocjom, odrzucania pragnień, nazywanych często kaprysami.
Mamy myśleć, myśleć, myśleć.
Trzymać w ukryciu uczucia, marzenia na uwięzi. Traktując emocjonalność jak wadę.
Bycie racjonalnym, to prosta droga do przeciętności. Bycia niezauważalnym przez otoczenia, a z czasem przez samych siebie.
Kiedy Twoje odbicie w lustrze zaczyna blednąć, zaczynasz znikać dla siebie.
To nie tak, że nie posiadamy marzeń. Ma je każdy.
Czasem tylko traktujemy je jak gadżet na półce z bibelotami. Odkurzamy raz na jakiś czas. Bierzemy w dłonie z nostalgią, myśląc… tak…. mam marzenie… Być może kiedyś nieosiągalne, dziś w zasięgu ręki. Być może kiedyś szalone, dziś trzymane siłą nawyku, a jego spełnienie nie przyniosłoby frajdy.
Myślisz, czym byłoby życie bez marzeń?
Być może wymarzonym życiem. Życiem spełnionym, w którym każdy dzień to spełnianie marzeń.
O pracy, którą uwielbiasz, więc budzisz się co rano z ekscytacją.
O miejscu, w którym mieszkasz, ciesząc oczy własnoręcznie urządzonym wnętrzem, kwiatem na parapecie, widokiem z okna.
O kocie na kanapie, psie pod nogami i katalogu biura podróży na nocnym stoliku.
O zasypianiu w czułych objęciach.
O spotkaniach z fajnymi ludźmi.
Nie wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Nie wszystko czeka by tylko po to sięgnąć. Jednak, gdyby tak pomyśleć, ile drobnych czynności sprawiłoby Ci radość?
Spacer, spotkanie, robienie zdjęć, jednodniowy wypad w ciekawe miejsce.
Marzenie nie spełnią się same. Żeby wygrać, trzeba zacząć grać.
Nie koniecznie w ruletkę czy lotto.
Raczej w grę- ” co zrobię dziś, by poczuć się dobrze”.
I zacznij. Bo to dopiero początek.
Komentarze