
Nieustannie fascynują mnie wielkie umysły.
I dlaczego, mimo że rodzimy się z takim samym potencjałem wyjściowym, to jedni osiągają niewyobrażalne szczyty możliwości. Sięgają górnych pułapów, tworząc rozwiania ponad czas w którym przyszło im tworzyć. A inni korzystają z pakietu podstawowego.
W poszukiwaniu choć kilku odpowiedzi sięgnęłam po biografię bodaj największego umysłu naszych czasów.
Niestety, moja wiedza z fizyki, techniki, mechaniki czy innych przedmiotów ścisłych, okazała się niewystarczająca, by cieszyć się pełnym zrozumieniem lektury.
Biografia sięgająca wczesnych lat życia Nikoli Tesli była dla mnie tym najciekawszym fragmentem.
Pomimo tego, fajnie było dowiedzieć się, że wynalazca nazwany był przez akuszerkę, dzieckiem burzy, bo przyszedł na świat przy wtórze huku piorunów.
Autor książki zauważył też, że zdolności racjonalizatorskie Nikola odziedziczył po matce, która wymyślała pomagające w codziennym życiu „gadżety” i naprawiała urządzenia.
Tesla miał niebywałą zdolność tworzenia w wyobraźni.
Jego urządzenia powstawały niemalże w całości w umyśle. Tam projektował, wnosił poprawki i dokonywał skomplikowanych obliczeń.
Jego wyobraźnia popychała go do prób zaprzęgnięcia sił natury do służby człowiekowi.
W dużej mierze udało mu się.
Jego życie choć barwne, pełne było wzlotów i upadków.
Jak większość wielkich umysłów swoich, pozostawał często niedoceniany i ignorowany.
Do dziś pozostaje jednak ikoną kreatywności i geniuszu, wyprzedzającego swoje czasy.
Książka bogata w fakty historyczne i techniczne detale z pewnością spodoba się ścisłym umysłom.
Tesla
Geniusz na skraju szaleństwa
W. Bernard Carlson
Komentarze