
Dobrze, kiedy całkowitym przypadkiem trafi się na fajną książkę.
Jeszcze fajniej, kiedy pozycja okazuje się być trylogią.
A dla tych co im jeszcze mało, autorka funduje czwarty tom i tym sposobem okazuje się, że zaczęłam czytać sagę.
Bronię się jak mogę przed takimi projektami od czasu jak Terry Goodkind Mieczem Prawdy ograbił mnie z całej zimy. Bo skoro powiedziało się A, bohater jest w samym środku przygody, to trzeba przeć do samego końca alfabetu.
Ale spokojnie, może komuś wystarczy jeden, pierwszy tom, bo nie pokocha świata zmroczy, nie ujmie go ani srebrna, ani czarna magia.
Może tylko ulegnie fascynacji tajemniczym ka-ira.
Krzyczącym w Ciemności, obdarzonym ciemną magią i twarzą oszpeconą bliznami.
Ja ruszyłam w podróż do magicznego uniwersum. Moja sympatia ustawiła się po ciemnej stronie. W tym przypadku, bardziej ludzkiej.
I razem z niezwykłym bohaterem zagłębiłam się w niezwykłe miasta, krainy i enklawy. Bo pomimo nie do końca ludzkiego pochodzenia, dopadają go całkiem ludzkie przypadłości. Sympatie i antypatie, przyjaciele i wrogowie, choroba i zdrowie. I tajemnice.
Agnieszka Hałas zbudowała świat. Obdarzyła magią i zaludniła zwyczajnie ludzkimi i niezwykle nieludzkimi bytami. Zupełnie jakby tam była. W roli ambasadora zwyczajnej krainy. Albo jak wędrowiec podróżujący na wskroś nieznanej planety.
Lubię taką literaturę, bo rozwija wyobraźnię, burzy ustalony porządek spraw i każde zastanowić się co dobre a co nie do końca w tym pokręconym świecie.
Tym wymyślonym i tym, do którego każdego ranka próbuje się dopasować.
Komentarze