
Jestem łowcą poradników. Fascynatką rozwoju osobistego. Poszukiwaczką złotej recepty. Listy zasad, według których da się prowadzić życie idealne. Wykonywać ulubiona pracę, mieć rewelacyjnych przyjaciół, dobrze wychowane dzieci. Odżywiać się zdrowo, realizować pasje i spełniać marzenia.
Półki uginają się od coraz to nowych genialnych pozycji, zawierających recepty na szczęście.
I co?
Skoro wciąż poszukuję to znaczy, że nie znalazłam.
Jedni mówią, akceptuj życie takim jakie jest, inni każą walczyć o marzenia, sukces i sławę. Jedni każą skakać nad przepaścią, inni radzą małe kroczki.
Nauczycieli sukcesu jest wielu. Im młodsi, tym więcej patentów na to by być tym kim się chce. Ich sukcesem jest umiejętność operowania frazesami, sloganami i manipulacja słuchaczem bądź czytelnikiem. Napisanie poradnika, w oparciu o pięć czy dziesięć już istniejących na księgarskich półkach to nie wyczyn. Nie ma w tym świeżości. Nowego spojrzenia. Dla takiego mola książkowego jak ja, nie ma już w tym nic nowego. Wszystko już było.
Do czasu, kiedy w moje ręce wpadły dwie ciekawe pozycje. Kupiłam je jednocześnie, już jakiś czas temu. Obie naraz, bo kontrast jaki niosły był nad wyraz ciekawy i inspirujący.
Co zatem wpadło w moje chciwe rozwoju osobistego ręce?
Cesar Milan „Czego nauczyły mnie psy” i
Stephane Garnier „Żyć jak kot”.
Opowiadając piękne historie, Cesar Milaan pokazuje, jak od psów uczyć się okazywania szacunku, szanowania cudzej i własnej przestrzeni. Jak zaznawać swobody kierując się intuicją i instynktem. Jak budować pewność siebie.
Jak żyć w prawdzie, okazując ją werbalnie, czy mową ciała. Jak być świadomym siebie. Swojego ciała, natury i potrzeb. Jak wybaczać i nie żywić urazy. Jak czerpać mądrość z otwartości na świat. No i oczywiście jak dbać o kondycje fizyczną i zdrowie. Proste? Być może.
Być może wydaje się nam, że według tych zasad żyjemy. Przyglądam się mojemu psu i uczę się czytać jej przesłania. Mamy przed sobą długą piękną drogę, w czasie której wiele możemy się nawzajem nauczyć.
A co z kotami? To zupełnie inna bajka. Bo koty uczą egoizmu. W ich przypadku jest to dość skrajne, ale obserwacja tych mruczących nauczycieli spokoju i relaksu, sama w sobie jest wyciszająca.
Koty w całym otaczającym je świecie, są mistrzami dostarczania sobie przyjemności. Dbają o swój komfort fizyczny i psychiczny. W zasadzie robią tylko to co sprawia im przyjemność.
Starannie wybierają osoby, które obdarzają zaufaniem. Są dostojne i opanowane, unikają konfliktów. Potrafią prosić o uwagę, pieszczoty, czy smakołyki. Dbają o higienę i wypoczynek. Długo by jeszcze wyliczać, ale posiadaczy czworonogów zachęcam do lektury, lub uważnej obserwacji.
Cieszę się, że obie książki trafiły w moje ręce. Są wzajemnym rozwinięciem i uzupełnieniem. Jestem bardziej psiarą, choć w domu jest też kot. I to on budzi moją irytację.
Dlaczego? Może właśnie z powodu cech, których mi brakuje, a kot afiszuje się z nimi bardzo ostentacyjnie. To chyba na tych kocich lekcjach muszę skupić się bardziej.
Odkładam więc na bok poradniki. I zaczynam czerpać z lekcji, jakich dostarczają mi na każdym kroku moi czworonożni mentorzy.
Komentarze