Papierowa dziewczyna

Podobno w życiu nie ma przypadków.
Zatem przed każdą podrożą kupuję w dworcowej księgarni książkę.
Absolutnie nieprzypadkową.
Bo ręka opatrzności na chwile staje się moją ręką i prowadzi mnie ku tej akurat a nie innej
pozycji.
Po całej serii mroczności, kryminalnych zagadek i tajemniczych zjawisk,
moja literacka dusza potrzebowała odmiany. Kategorycznej.
Guillaume Musso, to autor z którym nie nawiązałam, jak dotychczas żadnej relacji.
Tak się układało, że skoro czasu mało, to sięgałam po pewniaki.
Autorów znanych, po których wiedziałam, czego oczekiwać.
Rozwijamy się jednak tylko wtedy, kiedy przekraczamy granice znanego.
A to przekroczenie potrafi przynieść pozytywne zaskoczenie.
Nie powiem, że nie dałam się skusić promocyjnemu zdaniu na głównej stronie.
( W sumie, taka notka jest potrzebna, bo wiem czego mogę oczekiwać w treści.)
„Romantyczna komedia z dodatkiem suspensu, w której świat rzeczywisty miesza się z rzeczywistym”
Oj miesza się i to bardzo romantycznie.
Książka o pisarzu, o miłości z pogranicza nierzeczywistości ( choć w moim mniemaniu, miłość, to kwintesencja nierzeczywistości), trochę o przyjaźni, sztuce pisania i potrzebie kochania i bycia kochanym.
Czego potrzeba więcej?
Co uszczęśliwi czytelnika/czytelniczkę?( Choć skłaniam się ku czytelniczce.)
Ano lekkiego języka.
Wciągającej, dynamicznie toczącej się fabuły.
Wartkiej akcji.
Dowcipu.
Romantyczności w świetle księżyca.
Intrygi.
Dramatycznej historii z dzieciństwa.
Bohaterstwa.
Przyjaźni.
Szybkich samochodów.
Wolnych spacerów.
Paryża. ( Epizodycznie.)
Szamana i owoców morza.
I tego wszystkiego, zamkniętego w ciepłej opowieści.
Z happy endem ( Znaczy, że potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie)
Tego było mi potrzeba.
I jeśli masz ochotę na dobrą, lekką w czytaniu, wciągającą książkę, to „Papierowa dziewczyna”, Guillaume Musso, jest dla Ciebie.

Komentarze