Niewinny

Kiedyś, każdą książkę którą kupiłam, czytałam. Z poczucia obowiązku, odpowiedzialności, czy
żalu za wydanymi pieniądzmi.
Dziś, po latach, kiedy pełna jestem świadomości, ograniczonego czasu który przede mną, potrafię porzucić lekturę w połowie. Kiedy czuję, że fabuła się nie klei, niekończące się dialogi nużą a akcja płynie wątłym leniwym strumykiem.

Dla pewności, że nie będzie wtopy, że autor stanie na wysokości zadania po raz kolejny, sięgam po pewniaki. Pozycje, o których śmiem mniemać, że dadzą oczekiwane emocje, przyjemność i poczucie dobrze wydanych pieniędzy.

Każdy ma swoich ulubionych pisarzy. Może Harlan Coben nie jest w mojej pierwszej piątce, jednak bezapelacyjnie jest pewniakiem.
Przekonałam się o tym po raz kolejny.

„Niewinny” został pewnie oceniony, osądzony i opisany wielokrotnie. Moja ocena będzie pewnie kolejną cegiełką budującą wiarę w kunszt pisarski autora.

To historia o nowym życiu, na którym kładą się cieniem błędy młodości.
Tajemnica jednak zawsze znajdzie szparę, by niczym mysz wygryźć dziurę na światło dnia.

Intryga wielopoziomowa i splatana, jest wciąż czytelna i nie sposób się pogubić w jasno usytuowanych wątkach.
Bohaterowie niejednoznaczni, dobrzy i zarazem źli. Błędy, odkupienie i na całe szczęście happy end, który po krwawym finiszu w końcu następuje.

Źli ponoszą konsekwencje a dobrzy zaczynają nowe życie.

Błędy młodości zawsze kładą się cieniem na dorosłym życiu. Jednak życie domaga się prawdy i to na nią trzeba stawiać.
To takie przesłanie, które odebrałam ze stronic „Niewinnego”.

Pochłonięta tempem akcji, połknęłam książkę jednego dnia, bo nie mogłabym zasnąć zostawiając bohaterów w środku zdarzeń.

Świetna lektura na deszczowe wakacyjne dni.
Nie czytać na plaży, bo to grozi udarem.

Miłej, ekscytującej, zapierającej momentami dech w piersi, lektury.

Komentarze