Przegrałam, poległam, odniosłam totalną porażkę.
Odpuściłam sobie czytanie książki dokładnie w połowie. Po trzystu stronach. Książki, którą wydawca mianował hitem. Hiciorem jeszcze przed oficjalną premiera.
Zdarzyło mi się to może trzeci, czy czwarty raz w życiu.
Kiedy po podsumowaniu bilansu wyszło mi, że wystarczy że straciłam pieniądze, to kilku godzin życia już nie muszę.
Naprawdę próbowałam.
Niestety, brak przyjemności, ekscytacji i zaciekawienia co będzie dalej, znalazł się na poziomie zerowym.
Szkoda życia.
W moim odczuciu, książka powinna budzić emocje, rozwijać, bawić, uczyć. Cokolwiek.
Kiedy jednak czytam, a w moich emocjach nie dzieje się nic, w moim umyśle kiełkuje senność i nuda, to nieomylny znak, że trzeba po prostu odłożyć pozycję na najdalszą półkę.
Oczyścić umysł spacerem, kawą czy dymem z białej szałwii i wrócić do czytelniczej pasji z nadzieją, że następna w kolejce książka sprawi mi przyjemność.
Mam też w swoim księgozbiorze kilka pozycji leczniczych.
Książek, które czytam powtórnie, raz na kilka lat.
Z niekłamaną przyjemnością.
Mimo, że znam zakończenie, to spotkanie z bohaterami daje mi niekłamaną przyjemności.
( Mam też kilka filmów do których wracam.)
Mam też fanatycznie uwielbianych autorów i autorki.
Niestety, nie nadążają pisać. ( W sensie, że ja za szybko czytam.)
Więc na drodze poszukiwań, sięgam po nowe.
Tak jak z nowo poznanym człowiekiem, bywa różnie.
Jeden jest nudny, inny nijaki, jeszcze inny wyznaje poglądy od których dostaję skurczu brzucha.
Dla zachowania równowagi, dla odzyskania poczucia, że lektura to źródło przyjemności, sięgnę na swoją półkę mocy.
Tak na chybił trafił. Bo w sumie cokolwiek wpadnie mi w rękę, będzie strzałem w dziesiątkę.
Nie piszę co mnie tak zanudziło, bo obiecałam sobie żadnych krytyk personalnych, dopóki sama nie napiszę książki. Będzie sprawiedliwie, kiedy sama poddam się głosom krytyki. A na razie sami wybierajcie. Z uwagą i rozsądkiem.
Komentarze