Bez miłości trudno żyć. A jeśli już się żyje, to na pół gwizdka i bez pełni przyjemności.
Miłość wymyka się normalności. Zahacza czasem o szaleństwo, a czasem jest zwyczajnym szaleństwem.
Po serii lektur pełnych mroku, intryg, dreszczy grozy, przyszedł czas na połaskotanie mózgu w zupełnie innym miejscu. Trening mięśni twarzy i brzucha.
Dawno już odkryłam, że znalezienie książki intrygującej, zabawnej ( nie prostej i głupawej), graniczy z cudem. To nie tak, że się nie da. Da się, ale będzie trudno.
Dużą rolę odegra tu przypadek. Fani Bojack`a Horsemen`a z pewnością mają już za sobą tę lekturę. Ja takim permanentnym fanem nie jestem. Raczej takim przy okazji i z doskoku. Chwyciłam więc w dłoń tę różową książkę. I wsiąknęłam już w pierwsze opowiadanie. Mózg buntował się przeciw pisarskiej kreatywności autora. Niezwykłej rzeczywistości, pełnej rzeczywistych prawd.
Bo ludźmi jesteśmy i niezależnie jaki wykreujemy wyobrażony świat, to ludzkie emocje będą nadal ludzkie. Słabości i nawyki. Potrzeby, wady, zalety.
Będąc człowiekiem, będziesz człowiekiem w każdym, zakręconym jak barani róg świecie.
Nawet ja, jako osoba nie będąca miłośniczką krótkich form, pochłaniałam opowiadania jedno za drugim.
Opowiadania o miłości?
Nie wierz w to. Odłóż na bok schemat, wyobrażenia i sugestie.
Bo miłość, ta najgorsza i najlepsza rzecz we wszechświecie, może być opowiedziana z ironią i przymrużeniem oka.
Czytaj bez obaw.
Komentarze