
Idiota, przyjaciel czy wróg?
Jestem nałogową zakupoholiczka poradników.
Wciąż szukam tego idealnego, ze sprawdzonym pomysłem na szczęśliwe życie.
Tymczasem rozdrabniam się po drodze, szlifując różne fragmenty osobistego uniwersum.
Dziś poradnik „Co zrobić z Idiotami”.
Idiota, to osoba nie pasująca do rzeczywistości.
Sypiąca piach w zębatki, wkładająca z uśmiechem kij w szprychy naszego szczęścia, kopiąca dołki i przewracająca pachołki.
Idiota przekonuje nas, że wie wszystko o wszystkim, zna najnowsze trendy, plotki, mody.
Zachowuje się absurdalnie, reaguje dziwacznie i nieprzewidywalnie. Hamuje na zielonym, nie uznaje logiki a prawa natury są dla niego komiksową wersją teorii Darwina.
Każdy ma swoją osobistą, opartą na doświadczeniach definicję idiotyzmu.
A zatem, każdy ma swój pogląd w tej kwestii.
Nie należy się zatem dziwić, że filozof Maxime Rovere, pokusił się o zebranie materiałów związanych ze zjawiskiem.
Jednym z pierwszych zachwytów jakie wywołała treść lektury, to fakt, że z jednej strony każdy ma swojego kultowego idiotę, będąc jednocześnie idiotą dla kogoś innego.
Dla ucznia idącego na wagary, idiotą jest kujon zostający w klasie. Dla kujona, wagarowicz jest idiotą, nie myślącym o konsekwencjach.
Dla złodzieja, idiotą jest człowiek w pocie czoła gromadzący dobra, a dla pracującego, idiotą jest złodziej, gotów dla worka gadżetów oddać na wiele lat wolność a na zawsze honor i dobre imię.
Przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Czy zatem da się wykluczyć idiotów ze społeczeństwa?
Czy da się samemu nie wyjść na idiotę?
Czy skalę idiotyzmu da się określić i kontrolować?
Jak mówić, myśleć i czuć, by ocierając się o lepkie plamy idiotyzmu, nie dać się nim skalać, lub wyjść z kontaktu z idiotą bez kaftana bezpieczeństwa?
Nie zdradzę odpowiedzi, bo po nie warto sięgnąć po książkę.
Po lekturze, została mi gigantyczna doza pokory.
I przekonanie, że czynienie z siebie istoty mądrzejszej od idioty, odziera mnie z powagi i wrzuca na krawędź, za którą czyhają otwarte ramiona idiotyzmu.
Komentarze