W podróży, często zapominam o robieniu zdjęć. Wolę chłonąć żywą atmosferę miejsca, łapać endorfiny wydzielane dzięki wysiłkowi fizycznemu, nagrodzonemu widokami zapierającymi dech.
Kiedyś „trzaskałam” setkami. Dziś robię kilkadziesiąt i i tak jest to sporo. W końcu nikt tak nie napawa się widokami i wspomnieniami jak autor zdjęć i uczestnik wyprawy. Dla innych proces bywa na dłuższą metę nudnawy.
Miło jest jednak potraktować zdjęcie, jako wyzwalacz przypominający pozytywne emocje.
Ciepłe, jesienne kolory w sam raz na zimowe, białe wieczory.
A swoją drogą, Czeski Raj wart jest zwiedzania i wędrówki o każdej porze roku.
Komentarze