
Lubię chcieć więcej, bardziej się starać i wyżej mierzyć.
Doświadczać dobrych emocji, pięknych wzruszeń.
Lubię żyć. Tak po prostu. Nie zastanawiając się, czy żyję pełnią życia, czy na pół gwizdka.
Bo żyję. I to jest pierwsza rzecz, której doświadczam po przebudzeniu.
Oddycham, przeciągam się, otwieram oczy.
Na ten znak na łóżko wskakuje pies i wpadamy w poranny szalony rytuał głasków i przytulanek.
Doceniam ten ogrom bezwarunkowej miłości, generowany przez kłąb futra, cztery łapki i ogon.
A potem wybieram ubranie. Mam w czym wybierać, stosownie do pogody, nastroju i planów. Doceniam tą możliwość, bo jako kobieta, lubię wyglądać ładnie i czuć się dobrze w swojej stylizacji.
Szykuję sobie śniadanie i kawę. Mam wybór. Owsianka lub kanapka. Z serem biały, żółtym, z miodem. Może naleśnik, omlet, jajecznica.
Czy każdy ma taki wybór? Czy mam tego świadomość, że pełna lodówka, to luksus, niedostępny każdemu. Czy choć jedna myśl niesie w sobie ładunek wdzięczności?
Zapach kawy, gdy za oknem chłodny jesienny poranek.
To ta chwila zatrzymania, z gorącym kubkiem w dłoni, kiedy biorą oddech i jestem wdzięczna. Całą sobą.
Przede mną nowy dzień. Długi.
Wypełniony najpierw obowiązkami a potem przyjemnościami.
I zwykłościami. Za istnienie których dziękuję losowi.
Bo każdego dnia dostaję opcję godzin do wykorzystania. Po swojemu. Są moje.
A przecież mogłam ich nie dostać.
Nie usłyszeć ogromu pięknej muzyki na koncertach i w cichości lasu. Mogłam nie zobaczyć filmów, nowych krajobrazów. spektakli teatralnych. Mogła mnie ominąć cała masa przyjacielskich uścisków, śmiechów i uśmiechów.
Tak więc jestem wdzięczna. Każdego dnia. Świadomie, spójną myślą, lub zaledwie przebłyskiem.
Los bywa przewrotny. Nieprzewidywalny.
Wydaje Ci się, że możesz wszystko. Później. Masz jeszcze czas i należy Ci się.
Błąd.
Jutra nie ma. To jednocześnie metafora i fakt.
Jest dziś. Więc żyj dziś, z głęboką wdzięcznością za wczoraj i pełen nadziei na jutro.
Nadziei.
Bo pewności nie masz.
Komentarze