Złośliwość rzeczy nie całkiem martwych

Spotykałam się z tym określeniem często. Gdy ktoś upuścił kromkę chleba, a ta upadła masłem na dół, gdy w zamku złamał się klucz, paczka czipsów otworzyła się na dole a nie u góry.
Gdy ktoś wdepnął w lego, uderzył w ciemności małym palcem u nogi w róg komody, a głową w niezamknięte drzwiczki szafki kuchennej.
Złośliwość rzeczy martwych to dziura w rajstopach, gdy wyjątkowo nam się spieszy.
To zerwana sznurówka, wypisany wkład w długopisie, urwany zausznik w okularach.

Można by mnożyć te wyliczanki, bo ile rzeczy, tyle potencjalnych złośliwości. Kreatywność to ich wredna cecha.
A ja? A ty?
Biedactwa, niefortunnie obrane przez bandę rzeczy, na ofiarę.
Istny spisek. Totalnie nieteoretyczny.

Jak więc obronić się przed tym zmasowanym atakiem? Jak wyegzorcyzmować pecha?  Obłaskawić podstępne graty?

Można postawić na minimalizm, i pozbyć się części wrogiej armii.

Lub….

Przestać być ofiarą.

Oddawanie odpowiedzialności za klocek wbity w piętę klockowi, słabo świadczy o właścicielu pięty. Porównywanie poziomu inteligencji i zdolności myślenia abstrakcyjnego nie ma na osi żadnych punków stycznych.

Samoistne przemieszczenie  szafy, trzydrzwiowej gdańskiej, z lustrem i zawartością, może być dowodem jej większej mobilności niż posiadana ludzka noga obarczona palcami.

Sznurówki w akcie złośliwości, przecierają się w nocy, a my przez kolejne poranki nie widzimy zwiastunów katastrofy.

To takie wygodne.
Ten świat taki zły, okrutny i zdradziecki.

A przedmioty?

Zadbane, hołubione, pielęgnowane? Odkładane na ich własne miejsca?
O zgrozo, odwdzięczają się niewdzięcznością.

Lubię swoje przedmioty. Gdyby było inaczej, nie miałabym ich. Odkurzam, przyszywam zawczasu podejrzanie luźne guziki.
Meble z reguły  stoją w miejscach, gdzie je umieściłam. Trzymam w szufladzie, zapasowe rajstopy, sznurowadła, plastry i tabletki od bólu głowy.

Nie zwalam winy na przedmioty. Choć są tacy co twierdzą, że rzeczy miewają duszę, to z pewnością nie posiadają złych intencji.

Takie jest moje osobiste, indywidualne i zupełnie niezłośliwe zdanie.

A jeśli czujesz się osaczona, upatrując wrogości w podstawowym zestawie przedmiotów użytkowych, to może czas na porządki.
Takie wiosenne, entuzjastyczo- optymistyczne.
Gwarantuję stopniowy powrót do przyjacielskich relacji z meblami, butami i karniszami, które od pół roku grożą zerwaniem.

Komentarze