Miarą poczucia humoru jest umiejętność nabierania dystansu do własnej osoby. To moja osobista definicja. Potrzeba ogromnej samoakceptacji by śmiać się z samego siebie.
Boimy się śmieszności, prawie tak jak dżumy, czy cholery.
Jako Polacy nie jesteśmy najweselszym narodem. W wielu sytuacjach normy społeczne nakazują powagę. Ta powaga, choć mogłaby być równoznaczna ze spokojem, staje się smutkiem grobowym.
Niezbyt przychylnym okiem spoglądamy na wesołków, oceniamy, piętnujemy.
Wesołość tak naturalna u dzieci, jest objawem zdrowia. U nastolatków bywa przejawem pewności siebie, lub jej braku. Jest sposobem komunikowania się w grupie i budowania relacji.
Im starsi jesteśmy, tym uśmiech rzadziej gości na twarzyczkach. Czyżby z wiekiem smutniał świat? Stawał się ponury, posępny i złowieszczy?
Mamy mniej powodów do radości?
Być może życie serwuje nam więcej problemów, przytłacza odpowiedzialnością i koniecznością dokonywania trudnych wyborów.
Cała reszta się nie zmienia.
To co było zabawne kiedyś, dziś też jest. Tylko nie wypada się śmiać. Bo bycie dorosłym to nieustanna walka o zachowanie powagi. Umiejętne utrzymanie mięśni twarzy w stanie permanentnego skamienienia. Śmiech, tak jak kiedyś był naturalną odpowiedzią na świat, teraz staje się taki jakby nieprzyzwoity.
Mamy jednak gdzieś głęboko w podświadomości zakodowaną umiejętność odpowiadania uśmiechem na uśmiech. Niezależnie od świadomej kontroli, ciało odpowiada instynktownie. To jest sygnał, że nie jesteśmy tak całkiem straceni. Ciało pamięta.
Jesień, a za parę chwil zima, schowa oblicza pod szalikami i kapturami, choć to właśnie teraz uśmiechu potrzeba najbardziej.
Proponuję zatem misję. Misję ratowania świata uśmiechem. Jeden uśmiech wysłany w świat rozchodzi się niczym kręgi na wodzie.
Uśmiechajmy się zatem. Do znajomych i nieznajomych, w sklepie, pociągu, na przystanku. W domu i pracy. Do szefa, portiera i pani woźnej.
To nic, że narazimy się na zdziwienie, pomyślą z obawą o naszej poczytalności. Niektórzy odpuszczą, schowają uśmiech do małej kieszonki. Jednak cała rzesza odważnych uśmiechaczy pójdzie w świat.
I coś się zmieni.
Na pewno.
Komentarze