To, co umiera w Tobie
Smutne to? Bardzo.
Prawdziwe?
Nie mam co do tego wątpliwości.
Począwszy od własnoręcznego uśmiercania marzeń, po składanie siebie w ofierze, na ołtarzu powinności, oczekiwań społecznych, odgrywanych ról.
Kiedy przyszło na świat to poczucie, że na szczęście trzeba zasłużyć?
Kiedy jako dziecko, musieliśmy być cicho, by dostać cukierka.
Dostać dobre oceny, by poczuć akceptację.
Spełniać oczekiwania, wpasować się w kanon dobrego dziecka, by poczuć się kochanym.
Kto i kiedy stwierdził, że marzenia to mrzonka, liczy się tylko praca i jej wymierny efekt?
Skąd przekonania, że te cudne, natchnione, genialne wytwory ludzkiej fantazji to strata energii intelektualnej.
Skąd pulsujący pod czaszką nerwowym drganiem neon, z napisem, że żyjesz po to, by płacić rachunki, gromadzić dobra, spełniać cudze oczekiwania.
A jednak snujesz marzenia.
W młodości szalone i barwne. Niemożliwe i nieobliczalne. Sięgające nieba, gwiazd i najodleglejszych zakątków ziemi.
Z czasem wizje bledną, przepuszczane regularnie przez filtr prawdopodobieństwa. Przez mierzenie sił na zamiary. Przez rosnącą z roku na rok dominację lewej półkuli.
Masz wyliczać.
Segregować.
Szufladkować.
Używać rachunku prawdopodobieństwa.
Żyć w realnym świecie.
Marzenia ograniczać do potrzebowania- nowego telefonu, torebki sezonu, auta, metrażu….
I tylko czasem to dziwne poczucie braku czegoś.
Niejasne, nieprecyzyjne, trudne do określenia.
Żal za czymś utraconym.
Czym?
Coś odeszło, coś umarło.
Głód podróży, chęć doświadczenia świata, potrzeba tworzenia sztuki, kochania bez oceniania.
Wizja życia w drewnianej chacie pod lasem, z kozą pod płotem, kotem na płocie i gośćmi przy kominku.
Nienapisana książka, nie powiedzenie KOCHAM, przespane wschody i zachody słońca.
Radość z pierwszych wiosennych krokusów, spadających kasztanów, dzikich jabłek.
Co umiera, gdy tab bardzo wydaje Ci się że żyjesz?
Spokój duszy, wolność decydowania o czasie i przestrzeni danej ci na mocy umowy o szczęśliwe życie.
Szczęśliwe, nie produktywne.
Szczęśliwe, nie zawsze zwieńczone awansem i sukcesem.
Szczęśliwe samotnie z wyboru, lub w żywiołowej gromadzie.
Usiądź w ciszy. Z przekonaniem, że ten jeden raz może nie wystarczyć. Powtarzaj to, szukając w sercu tego, po czym nawet zbladła żałoba.

Komentarze