Świat Mistrza Beksińskiego

Mistrz Beksiński. Tak trzeba go nazywać.

Do jego twórczości mam bardzo osobisty stosunek, bo malował to co ja malowałabym, gdybym potrafiła. Talenty jednak natura podzieliła inaczej. Pozostaje mi więc kontemplacja dzieł, wyzwalających niezwykłe emocje. Żaden ze słynnych malarzy nie inspirował mnie tak jak Beksiński. Może to lokalny patriotyzm, a może poszukuję w świecie odpowiedzi na te same pytania?

Do Sanoka daleko, więc odwiedziny obrazów w Filharmonii Narodowej były nieoczekiwanym prezentem.

A do tego muzyka. To akurat miało być nowością. Postmodernizm muzyczny Alfreda Schnittke, towarzyszył ponoć malarzowi w procesie twórczym. Był mu bliski, więc autorzy multimedialnego pokazu sięgnęli po utwory tego właśnie muzyka.

Nie czytałam recenzji fachowców, bo tu chodzi raczej o odbiór osobisty, nie zakłócony cudzymi opiniami.

A sztuka powinna bronic się sama. W przypadku obrazów Beksińskiego bronić się nie musi. Jest niezwykła i albo się ją lubi, albo się jej nie ogląda. Tak wygląda wolny wybór.

Wracając do spektaklu. Na początku nowość doświadczenia intrygowała, zachęcała do wejścia w świat obrazu po ścieżce zbudowanej z dźwięków. Tylko, że moje osobiste zdolności percepcyjne wolałyby skupić się wyłącznie na obrazie.

Muzyka po kilkunastu minutach zaczęła mi przeszkadzać. Obrazy przemieszczały się na ekranie w tempie uzasadnionym muzyką, a nie moją potrzebą „przebywania w nich”. Czasem było za długo, czasem za krótko.

Ale zaznaczam, że chodziło o mój odbiór bardzo, bardzo osobisty. Plusem był rozmiar, do jakiego powiększano prace. Pozwalał dostrzegać detale, bez potrzeby wędrowania z nosem przy płótnie. Zmiany w podświetleniu zmieniały klimat dzieł. I to było piękne. Niezwykłe i warte przeżycia.

Czas przeznaczony na pokaz uważam za doskonale spędzony. Mimo muzycznie odmiennych preferencji, wyszłam uwznioślona, z duchem sztuki który przysiadł mi na ramieniu, szepcząc, że świat jest bardziej skomplikowany, niż to widać gołym okiem.

A ten świat wart zgłębienia, nie mieści się za równikiem, ale za zakrętem codziennego zwyczajnego myślenia. Jest wewnątrz nas, zbudowany z pytań o sens istnienia, znaczenie życia, jedność ze światem i oddzielenie od niego. Tylko tak może powstać sztuka, żyjąca poza czasem, przestrzenią i myślą.

Komentarze