Słowa mają moc.
Potrafią rozbawić, opisać świat, podnieść na duchu.
Słowami wyrażamy szacunek i uznanie.
Wyznajemy miłość.
Umiejętnie użyte słowo, wprawi w drżenie czułe cząstki serca, przyspieszy oddech, rozpali zmysły.
Dotrzymywanie słowa to znamiona ludzi pełnych honoru.
Słowny to znaczy niezawodny.
Słowem równie łatwo jest zranić, zasmucić.
Odebrać godność i poczucie wartości drugiej osobie.
Myśli, to słowa płynące po powierzchni umysłu.
Generowane przez podświadomość, bazujące na tych, które wypowiedziane przez kogoś, przykleiły się do chłonnej powierzchni mózgu.
Często traktujemy je, jak własne, skoro pomyślała je nasza głowa. Ale dziś nie o tym.
Dziś o tym, jak słowami programujemy sobie czas.
Dzień, tydzień, urlop, życie.
Zdarza Ci się pomyśleć np. ” beznadziejna pogoda” ?
Okropni sąsiedzi?
Kiepska praca?
Naprzykrzająca się rodzina?
Nudne, zwyczajne, szare życie?
A słowa potrafią aktywować samospełniające się przepowiednie.
Wstajesz rano z bólem głowy, złorzecząc, że to będzie kiepski dzień.
Umysł potrzebuje spójności. Potwierdzenia mentalnej idei w materialnym świecie. W związku z tym, absolutnie poza kontrolą, będzie kierował Twoimi krokami w stronę potwierdzającą aktualną wizję rzeczywistości.
Spóźnisz się na autobus, bo skoro ma być kiepsko, to od czegoś trzeba zacząć.
Zapomnisz portfela, dokumentów, czapki.
Winda zatrzaśnie ci się przed nosem, a kawa wyleje na ubranie.
Można dalej ciągnąć tę listę, która ma potwierdzić, że dzień jest kiepski i lepiej byłoby nie wstawać z łóżka.
Czy to przypadek, że w świecie słów, łatwiej odnaleźć te, negatywnie określające rzeczy, ludzi, emocje?
Zdarzenie mogą być do bani, dołujące, straszne, fatalne, okropne, kiepskie, beznadziejne….
( Tak samo można opisywać ludzi.)
Te dobre? Zbywamy najczęściej uniwersalnym „fajne”.
Na początku było słowo. To ono pozwala określić siebie, jako człowieka. Opisać miejsce gdzie mieszkam, pracuję.
Co czuję w relacjach, uprawiając hobby, przytulając się do psa.
Nie wiem skąd u mnie ten szacunek dla słowa.
Może przez książki, w których bohaterowie zawsze mówili prawdę, dotrzymywali obietnic.
Może zwyczajne życie pokazało, że przyjemnie żyje się w świecie, o którym myślę i mówię, że jest ciekawe, piękne, ekscytujące, romantyczne, barwne, wesołe.
To mój bardzo subiektywny punkt widzenia.
Cała masa rzeczy podpada pod punkt- kiepskie, ale to nie na nich ogniskuję uwagę. Taki mój wybór.
Może to geny? A może podjęta z wyrachowaniem decyzja, że mój „Ewocentryczny” świat ma być pozytywny.
Spróbuj być pozytywny. Uczyń swój świat absolutnie fantastycznym. Choćby tylko w zasięgu ramion. W zasięgu wzroku.
Im więcej tych fantastycznych mikroświatów, tym większa szansa na dobry, piękny, z początku ciut utopijny świat.
Wbrew pozorom ma to znaczenie i wiele może zmienić w skali globalnej.
Bądź zmieniaczem świata.
Jego ulepszaczem, upiększaczem, rozweselaczem.
I jak tylko skończysz to czytać, wstań, przeciągnij się swobodnie, rozciągnij w uśmiechu usta i pomyśl, że nie jest tak źle. Że właściwie jest całkiem dobrze.
A jeśli przyjrzeć się wszystkiemu dokładniej, to jest super, absolutnie, niewiarygodnie przepięknie.
Komentarze