Po burzy najjaśniej świeci słońce

Podobno po burzy najjaśniej świeci słońce. Powietrze jest czyste, ozon pachnie w powietrzu, kurz opada, a na niebie jaśnieje tęcza. Wszystko jest czyste, lśniące, w kałużach odbija się czyściutki świat. Super.

A co z burzami, które odcinają dopływ prądu, łamią gałęzie, które spadają na dachy i samochody? Dachówki latają w powietrzu raniąc przypadkowych przechodniów. Co z burzami kładącymi całe połacie lasu, niczym łan pszenicy, rozszczepiającymi ostrzem pioruna stuletnie drzewa? Co z hukiem grzmotów, wprawiających w drżenie przeponę?

Lubię burzę, bo jest nieodłącznym elementem natury. Ma gigantyczną moc oczyszczania, nawet kosztem destrukcji. A bez destrukcji czasem się nie da. Obserwuję ludzi, relacje, związki i szukam analogi ze światem żywiołów, bo jako element natury jesteśmy z nimi połączeni.

Bywają relacje między ludźmi, o których mówimy, że dobrali się jak woda i ogień. Czasem to spójne, bo razem pchają swój świat w przyszłość, niczym maszyna parowa. Stanowią jeden system, współpracujący dla wspólnego dobra. Mimo różnic potencjałów, to jedna turbo bateria. Kiedy indziej to destrukcyjny wulkan, niszczący wszystko co po drodze napotka, poczynając od siebie nawzajem.

Świat po naszych burzach nie zawsze jest piękny. Połamane pazury, podrapane ręce, potłuczone szklanki, to tylko ułamek strat. Złamane serca, podkopane poczucie własnej wartości, zniszczone marzenia, to straty trudniejsze do naprawienia.

Każda burza to początek nowego, jednak wejście w to nowe, budowane na ruinach starego, na gruzach poległych dobrych emocji, jest trudne. Nie łatwo budować kolejny dom, przyjaźń, związek, mając zszargane nerwy, złamaną rękę czy podbite oko.

Czy to jednak znaczy, że nie warto? Czy lepiej zamieszkać na gruzowisku mentalnym i fizycznym, niż podjąć wysiłek? Zebrać w sobie wszystkie dobre cegiełki i z nich stworzyć fundament? Wyłuskać ostatnie nasionka i posadzić drzewo?
Warto, warto, warto! Gruz w fundamentach jest genialnie mocnym spoiwem. Las tropikalny po pożarze odrasta bardzo szybko, bo popiół to nawóz.

Bogatsi o naukę, z tytułem licencjata „burzologii”, będziemy doskonale przygotowani.

Moje burze nie raz wyrzucały mnie na skaliste brzegi. Uparta jak osioł, napieram na świat. Pielęgnuję w sobie iskry żywiołów, bo wszystkie prędzej czy później wykorzystam.

Komentarze