Ostatnia prawdziwa miłość
Każda miłość jest pierwsza.
Kiedy spadnie Ci na głowę, to niezależnie ile masz lat, tracisz rozsądek, jasność myślenia, trzeźwy osąd.
Gdy masz pięć lat, kochasz do szaleństwa Zosię z warkoczykami. Dzielisz się deserem, marzysz by na spacerze iść z nią za rękę. Rysujesz jej portrety świecowymi kredkami.
W podstawówce zakochujesz się średni raz na kwartał. Za każdym razem prawdziwie i do szaleństwa. Za Izę rozwiązujesz zadania z matmy, dla Beaty zapisujesz do Harcerstwa, zmieniasz skarpetki i używasz dezodorantu.
Potem liceum i czujesz, że wszystko wcześniej to były wygłupy, zabawa i ledwie przedsmak tego, jak bardzo potrafisz kochać. Na zabój i po grób. Porzucania, rozstania, powroty. Emocje.
Tak gdzieś koło matury znajdujesz tę jedyną. Nie wiesz czemu właśnie ona, zwyczajna, cicha, nie rzucająca się w oczy.
Fajnie się z nią rozmawia. Nie czujesz potrzeby stroszenia piór, przy niej ogarnia Cię spokój. Serce już wie, jednak Ty potrzebujesz trochę czasu. Rok, dwa, pięć.
Przychodzi jednak chwila gdy pełen obaw podejmujesz decyzję.
Postanawiasz z tą wybraną spędzić resztę życia. Obiecujesz miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Wierzysz w to.
Przez jakiś czas.
Naukowcy mówią, że wierność nie jest domeną mężczyzn.
Zdradę mają w naturze.
Robisz pierwszy skok w bok, a potem kajasz się, przepraszasz, obiecujesz, że nigdy więcej.
Mija czas, czasem miesiące, czasem lata i znów woła Cię przygoda w kusej spódniczce, na wyjeździe, w internecie.
Jak prawdziwy samiec alfa, musisz tropić, polować i zdobywać.
Spokojny o prawowite potomstwo, pozostawione na łonie rodziny, pod opieką tej, której ślubowałeś.
Ale nie jesteś z drewna, krew nie woda, rzucasz się więc w przygodę. Romans, flirt.
Jak dobry myśliwy potrafisz się maskować i zacierać ślady.
Po łowach wracasz do czystego domu, jesz kolację i omiatasz wzrokiem zmęczoną twarz żony.
Dalej dobrze się przy niej czujesz, spokojnie, bezpiecznie.
Po emocje wychodzisz z domu.
Szminka na kołnierzyku, jasno ukazuje Twojej myślącej żonie powagę sytuacji, sięgasz więc po argument poniżej pasa. To tylko seks, tłumaczysz, nie wiem co mnie opętało, przecież kocham tylko Ciebie.
A ona ze łzami w oczach tak bardzo chce uwierzyć. Gdy zabraknie już łez, uwierzy. Wybaczy.
I wszystko wróci do normy?
Nie wróci. Będzie nieufniej, chłodniej, poprawnie.
I wtedy myślisz, że każda miłość jest pierwsza.
Rzucasz się więc w romans i flirt. Szukając tych pierwszych emocji, porzucasz bezpieczną przystań i lądujesz w ramionach innej samotnej duszy, chcącej załatać dziurę w sercu a czasem w portfelu. Nie każe dbać o zdrowie, unikać niezdrowych potraw. Romans kwitnie, czujesz emocje.
Za nic mając poczucie bezpieczeństwa, rodzinne ciepło i kogoś kto jeszcze teraz pierze twoje gacie.
Każda miłość jest pierwsza.
Tylko może się okazać, że z tych wszystkich, których doświadczyłeś po drodze, tylko jedna była prawdziwa.
Zgadniesz która?
Życzę Ci, by była to ta z którą spędziłeś święta i powitałeś nowy rok.
Ostatnia prawdziwa miłość.

Komentarze