Odpowiedzialna za szczęście

Poczucie odpowiedzialności pełne jest zwrotów- muszę, powinnam, trzeba. Na samą myśl bolą mnie plecy i ręce.

Irytują mnie memy z hasłami- mogę wszystko, nic nie muszę.

Bo są rzeczy i sprawy które muszę, nawet jeśli daleko mi do chcenia. Muszę zrobić zakupy przed weekendem, wynieść śmiecie, zapłacić rachunek za prąd. Nawet jeśli zrobię to z entuzjazmem i radością, to po prostu jest mus.

Gdzieś w tym wszystkim plącze się odpowiedzialność za innych. Odpowiedzialność za ich dobre samopoczucie.

Dorosłe życie cechuje odpowiedzialność.

Jak co rano do porannej kawy lubię coś poczytać.
Dziś w pamięć zapadło mi zdanie, że nie mogę być odpowiedzialna za żadne inne szczęście, oprócz własnego.

Jest ogrom prawdy w tym stwierdzeniu.
Kiedyś swoje szczęście uzależniałam od innych. Miałam być szczęśliwa, kiedy rodzice mnie docenią, partner zapewni o dozgonnej miłości, przyjaciółka powie, że schudłam, dobrze mi w nowym kolorze włosów i dzisiejszej sukience.

Szczęśliwą matką zaplanowałam być wtedy, kiedy dzieci zaczną funkcjonować według moich oczekiwań. Bo wierzyłam, że wiem co dla ich szczęścia najlepsze. Czułam się za nie ( za to szczęście) odpowiedzialna.
A wszystko i wszyscy dookoła decydowało o moim szczęściu. ( Niestety, także rościłam sobie prawo do odpowiedzialności za szczęście innych.)

To nie jest tak, że dziś stawiam się niezmiennie na pierwszym miejscu. Moje szczęście nie jest też ostatnie w kolejce.
Czasem jest pierwsze, czasem drugie, czasem trzecie. Staram się jednak, by wciąż utrzymywało się na „pudle”.
I tak jak z walką o medale, liczy się wysiłek zawodnika.

Co do powinności i musów…
To ja muszę dbać o siebie, powinnam starać się żyć w sposób, który mnie uszczęśliwia.
Moje szczęście ważne jest dla mnie.
Moje szczęście ważne jest dla wszystkich, którzy orbitują wokół mnie.
Bo szczęście jest jak słońce.
Bo szczęście jest jak kręgi na wodzie po wrzuceniu kamyka.
Bo dzielić można się tylko tym, czego ma się dużo.
Dla dobra świata dbajmy o nasze szczęście.
To nasza powinność, potrzeba i odpowiedzialność.

Komentarze