
W niekoniecznie dobre ręce oddam całkiem sprawny generator problemów.
Nie wymyślaj problemów?
Nie wymyślam, bo one wymyślają się same.
Na szczęście ,zdecydowanie mniej niż kiedyś.
Generator problemator zamieszkał w mojej głowie tak dawno, że nie pamiętam kiedy.
Moim pierwszym problemem była zupa mleczna w przedszkolu. Ten problem sięgał jednak poziomu fizjologii, bo nawet gdy ową zupę spożyłam bo trzeba było, to bardzo grzecznie ją zwracałam.
Po kolejnym zwrocie, mama wezwana przez personel oznajmiła z pewną nieśmiałością, że Ewunia nie lubi mleczka.
To dlaczego je zjada? Bo tak robią grzeczne dzieci.
Może więc nie zupa była problemem, tylko grzeczność. No ale to, że bycie zbyt grzeczną rodzi problemy, odkryłam dużo później.
A wymyślanie problemów szło mi latami jak z płatka.
W domu, szkole, na podwórku.
Co to będzie, jeśli gdzieś nie zdążę, coś przegapię, ktoś zrobi mi coś złego.
Jak będę żyć, gdy nie zdam matury ( zdałam), gdy nie skończę studiów ( skończyłam), gdy nie wypali mój plan emerytalny ( tu akurat na generator problemów kręci jak opętany).
Co będzie gdy w trasie skończy się paliwo, gdy nie zdążę na ostatni pociąg a na treningu strzeli mi guma w majtach.
A nuż ukradną mi portfel, oj, bylebym nie zgubiła portfela, jejku, zapomniałam wziąć go z domu.
Właściwie myśląc o tym co może się przydarzyć, próbuję wyeliminować zagrożenie.
Nie przechodzę pod drabiną, nie przebiegam drogi czarnemu kotu, nie grywam w kasynie ( by nie przegrać fortuny, której się jeszcze nie dorobiłam.)
Na szczęście problemator generator, zaczyna coraz częściej szwankować.
Pewnie to za sprawą zaniedbań serwisowych. Nie wymieniam mu oleju ani uszczelek. Filtry zapycham pozytywnym piaskiem. Pakuję między zębatki radosne patyki.
Awaryjność systemu, jak się okazało, zdecydowanie uprzyjemnia życie.
Może nie ułatwia. Może czasem jakaś problema utknie między zębami, lub w żłobieniach sportowego obuwia.
Wszystko da się wydłubać.
Nie da się za to iść przez życie gapiąc nieustannie pod nogi, bo a nuż w coś wdepnę.
Może wdepnę, a może nie wdepnę, za to przy okazji stracę całą masę spadających liści i spełniających życzenia spadających gwiazd.
Generator problemów ciągnie na oparach paliwa.
Tych oparów dostarczają mu codzienne realia, media, newsy.
Ja umywam ręce.
A tak w ogóle, może jest ktoś chętny na to małe urządzenie. Trochę kłopotów, odrobina stresu, katar, i znów zacznie generować.
Chętnie dopłacę.
Komentarze