
Jak starzeć się z wdziękiem? Nie mam bladego pojęcia. Nie biorę udziału w tym procesie. Skubaniutki cichcem dzieje się sam, powodując czasem ogromne zdziwienie kiedy spojrzę w lustro.
Patrzyłam w to lustro ostatnio wyjątkowo często, bo wybierałam nowe oprawki do okularów. I coś tam się w tej twarzy zmienia. Mądrość jakaś życiowa, spokój, kurze łapki… Jedno z drugi się przeplata.
O starości nie myślę, tak jak o różowych słoniach i dwugłowych psach.
Mam głowę zaprzątniętą czym innym.
Zazwyczaj planami. Na najbliższy świąteczny czas, na sylwestrową wyprawę, na szkolenia z psem, na treningi do półmaratonu, na wystawę swoich obrazów, napisanie książki. Potem są zalążki planów wakacyjnych, firmowych, blogowych.
Starzenie się to taki wstydliwy stan. Reklamy, czasopisma, telewizja, krzyczą- młodość, młodość. ( No chyba, że reklamowane są leki na menopauzę, lub nietrzymanie moczu). Strasznie to dołujące. Tak jakby w wieku późno średnim nasze życie obracało się dookoła problemów zdrowotnych.
Mam wokół siebie dużo kobiet w różnym wieku. Obserwuję, podziwiam, zazdroszczę i biorę sobie za wzór. Bo są to osoby czynne. Przede wszystkim. Aktywnie organizujące wolny czas. Korzystające z uroków emerytury, kiedy to można wreszcie oddać się ulubionym zajęciom, odłożonym na bok lata temu pasjom. Joga, basen, spacery, fotografowanie, malowanie, podróże, spotkania, wyjścia do teatru i kina. Koncerty i wydarzenie kulturalne.
Nieprawdą jest, że to wszystko wymaga dużych nakładów finansowych. Mieszkam w małym mieście, gdzie co i rusz organizowane są dla mieszkańców ciekawe wydarzenia. W większości nieodpłatne. I cieszy oko, że korzystają z nich ci ciutkę starsi mieszkańcy miasta.
„Starsze panie” chadzają na jogę i pilates. Widuję je w szatni fitness klubu.
Na siłowni w parku. Na koncertach w centrum kultury.
Ponoć za starzenie się z wdziękiem odpowiedzialny jest spokój duszy. Pogodzenie się z nieuniknionym, życie dniem dzisiejszym, aktywność fizyczna, która ma niezwykły wpływ na stan zdrowia i umysłu.
Łatwiej starzeć się osobom, które były aktywne ciałem i duchem przez całe życie. Kultywują te aktywności i tak naprawdę wiele w ich życiu się nie zmienia.
Nie muszą szukać sposobu na wypełnienie pojawiającego się nagle czasu. Nie myślą o starości. Myślą o życiu. A może nie myślą, tylko po prostu żyją.
Pisałam już kiedyś, że starość zaczyna się wtedy, kiedy plany i marzenie zastąpią wspomnienia. Życie przeszłością, jakby przed nami nie było już nic.
Czas odmierzają terminy wizyt lekarskich, badań i kolejnego odcinka telenoweli.
Mój czas też mierzony jest terminami wizyt, u onkologa,neurologa, dentysty, okulisty. Pomiędzy nimi jest gigantyczna czasoprzestrzeń, wypełniona tym co muszę, tym co chcę i lubię i tym na co napalona jestem jak wariatka.
Kalendarz podzielony na kolorowe sekcje sprawia, że im więcej mam zajęć, tym więcej mam czasu. I tego przeznaczonego na nicnierobienie także.
Oś czasu którą widzę przed sobą, wypełniam zdarzeniami. To co za mną było super, ale tam już byłam.
A odkrycia i przeżycia? Pewnie zabraknie jednego życia. Na kolejne gwarancji nie mam, więc staram się zrobić najlepszy użytek z tego co mam.
I bawić się przy tym dobrze, bo starość zaczyna się w głowie, a moja ma chyba na tym odcinku stany zanikowe.
Komentarze