Muzyczna nieobyczajność kontra milcząca nuda

Natura nie panikuje. Robi swoje. A co robi?
Zielenieje, śpiewa i rozkwita.
Bierz przykład z natury.
Co prawda zamiast zielenieć fizjologicznie, możesz przywdziać zieloną garderobę i śpiewać.
To jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Może troszkę sąsiadom, ale w godzinach poza ciszą nocną, bądź odważny.
Repertuar dowolny. Od klasyki operowej, przez starego dobrego rockandrolla, po disco polo.
Śpiewaj co w duszy gra. W końcu może grać ci ( w tej duszy) cokolwiek. I śpiewać.
A wtedy się dzieje!
Neuroprzekaźniki łączą się na nowe różne sposoby. (Znaczy mądrzejsi się stajemy!)
Zaproś do śpiewania rodzinę ( i sąsiadów, ale tylko jeśli słyszycie się przez ścianę, co w nowym budownictwie jest raczej możliwe.)
Śpiewanie w grupie zwielokrotnia dobroczynne efekty.
Poprawia oddech i wyrównuje pracę serca.
Zagadką dla naukowców jest to, że śpiewanie uszczęśliwia. Uwierz mi, to akurat przetestowałam i potwierdzam.
Śpiewanie podnosi na duchu. ( Wybierz tylko odpowiednio skoczny i pozytywny repertuar.)
Śpiewanie połączy Cię lepiej z prawą półkulą mózgową. Tą odpowiedzialną za kreatywność i intuicję. Kto wie, jaki da Vinci obudzi się w Tobie, po kwarantannie.
Śpiewaj przy naleśnikach, prasowaniu, podlewaniu kwiatków.
Jeśli jesteś jeszcze nieśmiały/a, to śpiewaj pod prysznicem lub w trakcie odkurzania.
A wtedy zupełnie niezauważenie rozkwitniesz. Niczym róży kwiat. I przy systematycznych ćwiczeniach wokalnych, tak Ci zostanie.
Czego Tobie i sobie życzę.

(Na zdjęciu ja z moją wciąż aktualną synową, w finałowym koncercie Luciola Ladies Rock Camp, listopad 2017. To dzięki muzyce pozostajemy niezmiennie w przyjaźni.)

Komentarze