Miłość Ci wszystko wybaczy

Z miłości ponoć popełniamy największe głupstwa. I najpiękniejsze.
Ja swoje głupstwa także popełniam z miłości.

Z miłości do książek zarywam noce. Na poksiążkowym kacu idę do pracy, zasypiam przy biurku, w autobusie. Nie kontaktuję z kim rozmawiam przez telefon. Składam dla świętego spokoju jakieś obietnice, z którymi mam potem kłopot. Z lekka odchudzam portfel, bo książki potrzebuję posiadać na własność. Okulary też od czasu do czasu ciut mocniejsze. I piękne muszą być, bo jakże tak do czytania w brzydkich.

Dzielę z książkami przestrzeń życiową, ponosząc całe koszty, bo one jakoś do czynszu nie chcą się dokładać. A zimą dodatkowo więcej płacę za prąd, bo wieczór zapada wcześnie, a czytać trzeba. Zaborcza to miłość. Nie planuję jednak rozwodu, bo pomimo poświęceń, dostaję tak wiele.

Z miłości do kawy popełniam ciut mniejsze grzeszki. Ot, czasami małe ciasteczko. Niekiedy większe. Ewentualnie lody. Przy kawie rozwiązują się szybciej problemy, bardziej kreatywnie planuje czas, doskonale podtrzymuje więzi społeczne. I rozwija wszechstronnie. Węch wyczula się na aromaty, wzrok wyostrza, doceniając urodę naczynia, kontrast czerni i bieli. Przy kawie zakrzywia się czasoprzestrzeń, czas zwalnia i celebrujemy obecność.Ta miłość stała się uzasadnieniem do innej mojej miłości.

Bieganie. Obserwując innych zapalonych biegaczy, swoją relację nazwałabym raczej głęboką sympatią. Bieganie zgadza się na kompromisy pogodowe. Wybacza niedobory czasowe, pozwala niekiedy zastąpić trening długim spacerem z psem. Nierozerwalnie łączy się z miłością do kawy z dodatkami, bo pomaga niwelować skutki uboczne spożywania ciastek. Doskonale tłumaczy potrzebę zakupu nowych ciuchów. Nie tylko tych sportowych. No bo przecież schudłam ( opcjonalnie schudnę). Pomaga wymigać się z niewygodnych spotkań, bo przecież idę na trening, ułatwia tłumaczenie niespożywania babcinych i ciocinych tłustych obiadków, bo dieta sportowa zabrania.

Bieganie niesie ze sobą cała masę skutków ubocznych. Takie tam zdrowie, kondycja, wytrzymałość, niższe ciśnienie, wyższa wydolność, dotlenienie organizmu( o ile biega się w naturze), sławetne endorfiny poprawiające samopoczucie.  (Nie spotkałam jeszcze gburowatego biegacza, no chyba że to jakiś początkujący. Z czasem mu przejdzie.)

Ciekawie żyje się z poczuciem, że można popełniać głupstwa z miłości. Bo nawet w piosence śpiewano, że ” miłość Ci wszystko wybaczy”

Pod warunkiem, że obiekt uczuć wybierzemy świadomie i kochać będziemy bezgranicznie.

Komentarze