Robię co mogę a jak nie mogę to mam wywalone.
Robię listę spraw, zagadnień, problemów, na które mam wpływ. Których przebieg zależny jest ode mnie. Mogę wejść w działanie. Zaprogramować myślenie, przewertować górę książek i popytać mądrzejszych. Zaplanować w czasie i przestrzeni.
Mam możliwość zmienić istniejący stan rzeczy, więc zmieniam. Łagodzę to uciążliwe swędzenie w mózgu, wywoływane przez problem.
Po drugiej stronie kartki wypisuję kolejne sprawy.
Te które mają wpływ na mnie, a ja niestety w istotny sposób nie mogę na nie wpłynąć.
Polityka
Podatki
Pogoda
Ceny
Hałas za oknem
Teść gaduła
Globalne ocieplenie
Układy i układziki w pracy
Szczekający pies sąsiada
Każdy ma swoją listę. Mało tego, są tacy co mają całą księgę powodów do złego samopoczucia. Od lat te same, z opcją od czasu do czasu dodatkowego wpisu.
Problemy, to generatory stresu.
Podłączenie pod te nierozwiązywalnie ( w naszej jednostkowej opcji), gwarantujemy sobie stały dopływ kortyzolu do krwiobiegu.
Ciało na kortyzolu funkcjonuje w specyficzny sposób. Spowalnia naturalne procesy fizjologiczne, spina mięśnie, podnosi ciśnienie.
To wszystko ma sens gdy goni tygrys lub wściekły pies.
Teraz gonią terminy spłat kredytu, konkurencja dysząca w kark.
Nie jest to bezpośrednie zagrożenie życia. Bezpośrednie.
Pośrednie już tak.
Przyzwyczajeni do funkcjonowania z kompletem hormonów stresu we krwi, pewnego ranka budzimy się z objawami.
Najczęściej jednej z chorób zaliczanych do chicagowskiej siódemki.
A potem nie zmieniając nic w swoim życiu, łykamy tabletki. Zwalczamy objawy, zostawiając przyczyny w spokoju.
To działa na krótką metę.
Wiem, bo sama doświadczyłam.
Wracając do problemów. Skoro nie mogę zmienić świata, ( mogę zmienić zaledwie jakiś maleńki fragment, ale w perspektywie globalnej mało sprawczy)mogę zmienić sposób w jaki wchodzę z nim relacje.
To niełatwe, bo nawyk reagowania stresem mamy zakorzeniony głęboko. Bo jak się nie denerwujesz, to jesteś bezmyślny, nieodpowiedzialny czy nieprzewidujący.
Bo nerwy oznaczają, że coś jest ważne, że Ci zależy.
A powiedzonko, że tylko spokój może nas uratować, ma dla mnie głębszy sens.
Chciałabym żyć długo. W zdrowiu, dobrym samopoczuciu, doskonałej kondycji psychicznej i fizycznej. Zewnętrzny świat ma to w nosie. W „głębokim poważaniu” ma moje problemy z hałasem, smogiem, czy postępującą ignorancją.
To co ja mogę?
W czym sobie pomóc, by nie oszaleć od zalewu negatywnych komunikatów, stresu, pogoni za czymkolwiek?
Mam swoje małe schronienie. Taką osobistą wewnętrzną ciszę, w której mogę wyrównać poziom drgań spowodowany przez świat.
Wyciszyć umysł, spowolnić i pogłębić oddech. Pod zamkniętymi powiekami, w głębokich otchłaniach umysłu jest mały kącik. Tam zaszywam się w chwili, gdy zewnętrzny świat mnie przerasta. To przestrzeń udekorowana dobrymi myślami.
Wiarą i nadzieją. Wiarą w boską mądrość i własny potencjał. Nadzieją na to, że dobro zwyciężą nie tylko w bajkach. To miejsce gdzie można myśleć tylko dobrze. Łagodnie i spokojnie.
Gdzie wraca naturalny porządek wewnętrznego świata. Metabolizm wraca do normy, adrenalina ulega rozpadowi, a na jej miejsce wpływają endorfiny.
Potem wracam.
Do świata w który przyszło mi żyć. Pracować, uczyć, rozwijać. Czynić dobro. Pomagać. Wysłuchiwać ludzkich historii, próbując zrozumieć.
Stwórz sobie takie miejsce. Wewnątrz lub na zewnątrz. Daj sobie szanse na powrót do równowagi, bo wtedy możesz podzielić się tym ze światem.
Oddychaj, medytuj, wyciszaj się.
Bo zdrowe ciało, to szczęśliwy duch.
Nie walcz z tym na co nie masz wpływu, zmieniaj to co możesz.
A resztę odeślij w zapomnienia. ( Lub w diabły. Ty wybierasz.)
( A dla zainteresowanych, tzw chicagowska siódemka chorób psychosomatycznych.
-Choroba wrzodowa żołądka
-Nadciśnienie tętnicze
-Astma oskrzelowa
-Reumatoidalne zapalenie stawów
-Zapalne choroby jelita grubego
-Nadczynność tarczycy
-Atopowe zapalenie skóry)
I Dbaj o siebie.
Komentarze