Las, seks i zgubione majtki

Dziś chciałabym napisać kilka słów o zgubach.

Nie moich, bo o tych już pisałam, ale innych. Dość niezwykłych.
W pobliżu domu, gdzie mieszkam rośnie sobie mały lasek. Takie skupisko drzew, różnych krzaków, dołów i chwastów. Z inicjatywy części okolicznych mieszkańców, miejsce zyskało status parku leśnego. Jest plac zabaw, siłownia na polance, ścieżka zdrowia.

Są też latem ciemne zakątki, zakamarki, polanki.
W czasach mojego dzieciństwa, lasek nazywany „Małpim Gajem”, nie cieszył się dobrą sławą. Na szczęście, teraz jest miejscem przyjaznym dzieciom, dorosłym i psom.

W tym lasku jestem codziennie, z racji upodobania mojego psa do spacerów i mojego do biegania. I często natykam się na dziwne znaleziska.

Na przykład porzucone damskie majtki. Nie stricte zgubione, tylko porzucone. Majtki zgubić jest trudno w czasie spaceru. Raczej nie wykazują tendencji do samoistnego osuwania. Gdyby tak było, ulice usiane byłyby stringami, figami, z falbankami, koronkami i innymi dyrdymałkami. I byłaby to taka norma spadalności majtek, dająca się przewidzieć jak prognoza pogody.

Co ciekawe, kiedy zaczęłam się tym rozmaitym zgubom przyglądać, znalazłam tuż obok porzuconą osobistą godność właścicielki. W koronki zaplątało się poczucie dobrego smaku. No cóż jak gubić to na maksa.
Kiedy odważyłam się pogrzebać w trawie patykiem, odkryłam resztki poczucia własnej wartości zmieszane z głęboką potrzebą akceptacji.

Na okolicznych krzewikach niczym smugi mgły rozpostarło się pomylenie seksu z miłością, namiętności z cichodajstwem, erotyzmu z bzykaniem.
Bycie cool to bycie łatwą, jak mu dam to mnie pokocha. To, że zabierze gacie i pizgnie w krzaki jest takie zabawne.
Takie manifesty na mchu i jagodowych krzewinkach.

Las widzi dużo i dotrzyma tajemnicy.

Krzakowy bzykant niekoniecznie. Pewnie poleci Cię kolegom, zareklamuje. Sława pójdzie w świat. I super, jeśli właścicielko porzuconych majtek o to ci chodzi.

Jeżeli jednak szukasz w damsko-męskiej relacji czegoś więcej, to wystawiając się na drabince ścieżki zdrowia, pewnie nie znajdziesz.
Możesz tylko nerki przeziębić.

Smutne te leśne zguby. Buty, rajstopy, malowniczo porzucone prezerwatywy. Mało ekologiczne i bardzo nieestetyczne.

No ale kto by oczekiwał od seksu estetyki? Może nutki romantyzmu z dostępem do łazienki z ciepłą wodą?

Takie to moje przemyślenia spacerowe.

Świat poszedł na przód i romantyzm wyginął jak dinozaury?
I seks ma być teraz pospieszny, niewygodny, niechlujny, kończący się podrapanymi kolanami i brakami w garderobie?

Ale co ja tam wiem….  Stara jestem.

( Ten wpis nie jest dedykowany parom, które raz na jakiś czas szukają romantyzmu w leśnych pieleszach. Tym, które zostawiają po sobie ład, bo mają ochotę jeszcze wrócić w to samo miejsce. Bawcie się dobrze kochani.)

Komentarze