
Poranne przeglądanie internetu nie służy pozytywnemu nastawieniu.
Dobre myśli skażone gniewem, nie chcą się przebić na pierwszy plan.
Życie jest piękne, po co więc z uporem maniaka, każdego ranka odpalam internet i zatruwam mój tak słonecznie rozpoczynający się dzień.
Bo jestem człowiekiem i głód wiedzy jest mi ewolucyjnie przypisany. Wiedzy i aktualnych informacji.
Kto wie, temu łatwiej przetrwać.
W zasadzie.
Choć z drugiej strony, niewiedza bywa błogosławieństwem.
Post dla ciała bywa zbawczy. Oczyszcza organizm, wypala resztki.
Może więc post dla umysłu? Rezygnuję z internetu, telewizji, prasy…
Jak na razie nie mam odwagi.
Świat się zawali, jeśli coś mnie ominie.
Tak myśli mój atawistyczny mózg. „Musisz wiedzieć, choćby była to najgorsza wiedza, najtrudniejsza prawda.”
Kiedyś wystarczyło wiedzieć, gdzie czają się drapieżniki, gdzie rosną dzikie jabłka, którędy przepływa strumień.
Dziś, trzeba być na bieżąco z nowymi zakazami, nakazami, dyrektywami, przepisami.
Bo wszystko codziennie się zmienia, a nieznajomość prawa nie jest wymówką. I choć nie pożre mnie tygrys, to „przedstawiciel prawa” drapnie mandat, po którym się nie pozbieram. Nawet jeśli zrobiłam coś, co wczoraj było legalne, dziś już nie musi.
Teraz więc wiem, po co mi ten stres poranny. Nowe wieści, poranne stymulatory wrzodów i nadciśnienia.
Świat, choć z jednej strony poszedł naprzód, to z drugiej w ogóle się nie zmienił.
By przeżyć, potrzebujemy adrenaliny, lęku. Poczucia bezpieczeństw, które daje znajomość jak największej ilości danych, bieżących aktualności.
Gdyby tak zaszyć się w środku lasu, bez prądu, internetu, wszechobecnego stresu… Powrót do natury…
Z porcją książek do czytania, pudłem farb do malowania, skrzynią pełną kawy, czekolady i wina.
Na miesiąc, choć pół roku byłoby lepsze.
Nadciśnienie stanie się historią, wrzody znikną, nerwowe tiki ustąpią. Wróci uśmiech i spokój.
I być może zniknie ochota powrotu do „cywilizowanego świata”.
Jaki więc będzie mój wybór? I czy gotowa jestem podjąć ryzyko.
Może czas na zmiany?
Nie wiem jak by to było, ale ochota spróbować jest coraz większa.
Komentarze