
Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.
I tu pojawia się problem. Bo egocentryzm i samolubstwo, to coś zupełnie innego niż miłość do siebie. A jak tu kochać tych bliźnich, skoro u podstawy mamy gigantyczną, emocjonalną dziurę.
Dzieci kochają siebie. Walczą o to co lubią, nawet jeśli jest to zabawka kolegi z piaskownicy.
Pamiętam taką sytuację już z okresu studiów, czyli zasadniczo dorosłości. Jadłyśmy z koleżanką drożdżówki. Takie z ciastem dookoła, w środku z serem. Ja zawsze obgryzałam dookoła ciasto a to najlepsze zostawiałam na koniec. Koleżanka robiła odwrotnie. Kiedy zapytałam czemu tak, usłyszałam- wiesz, że mam siostrę. Mieszkamy razem i czasami jest tak, że siostra wpada w przelocie i mówi, o masz coś dobrego, daj gryza. Kocham siostrę i jej nie odmówię. A ona kocha słodki środek bułki. Nigdy jej nie odmówię, podzielę się tym co mam. Ale kocham też siebie i dlatego zjadam to co lubię najbardziej a podzielić się mogę tym co zostaje.
To nie jest egoistyczne. Taki drobiazg.
Ja bez żalu oddawałam ten metaforyczny słodki środek moim dzieciom. Do czasu. Teraz, kiedy są dorośli, niech sami zadbają o swoje bułki. Ja mam ochotę na najlepsze.
Kiedy moja mała dziewczynka w środku jest zadowolona, nakarmiona i utulona, to ta dorosła kobieta na zewnątrz, z chęcią utuli resztę świata.
I jeszcze jedna opowiastka, którą przytaczam często. O moich ulubionych wilkach.
Matka wilczyca, kiedy upoluje łup, odgania od niego swoje młode, dopóki nie naje się sama. Z zewnątrz wygląda to niefajnie. Jednak w dzikim świecie, bez silnej matki młode nie przetrwają. To ona musi mieć siłę, by stanąć w ich obronie, mieć mleko, by je karmić. I by uczyć walki o życie i zdobyć.
W samolocie instrukcja bezpieczeństwa nakazuje, by to dorosły założył maskę tlenową pierwszy, a potem włożył ją dziecku. Logiki tej kolejności, też chyba nie ma potrzeby tłumaczyć.
A teraz wróćmy do tej miłości.
To rodzaj odnawialnej energii. Jeśli potrafimy ją generować wewnątrz siebie, na własne potrzeby, to nadwyżką możemy podzielić się ze światem. Bo ona wycieka samoistnie. Nie pomieści się w jednym zdrowym, empatycznym organizmie.
A zatem pokochajmy siebie, wciąż od nowa.
I może trzymajmy z daleko od tych, którym tej miłości starcza zaledwie na zadbanie z nawiązką o własne cztery litery. Bo w tym niewiele jest tej miłości prawdziwej. Tu rządzi ego.
Oddaję zatem w przestrzeń wszystkie wygenerowane nadwyżki. Niech was otulą, niczym ciepły szaliczek, bo dzisiaj dość chłodny poranek.
Miłość rządzi!
Komentarze