
Zapach kłamstwa.
Emocje przede wszystkim widać. W postawie ciała, spiętej i zamkniętej.
W wyrazie twarzy, układzie dłoni.
Można odczytać radość, gniew, smutek, nostalgię.
Są nawet całe działy psychologi ukierunkowanej na komunikację niewerbalną.
Z czytania mowy ciała korzystają terapeuci, detektywi czy choćby pracodawcy.
Zwyczajny człowiek kieruje się intuicją i jeśli ma z nią dobry kontakt, to najczęściej nie myli się w ocenie emocji współrozmówcy.
Teoria neuronów lustrzanych, także jest odpowiedzią na tę niezwykłą umiejetność zrozumienie i odczucia emocji drugiej osoby.
A jak „czytają” drugą osobę niewidomi.
I tu będę snuła własne teorie.
Po pierwsze są wyczuleni na dźwięki. Odczują różnice w głośności, drżeniu, wysokich i niskich tonach. Jestem nawet w stanie uwierzyć, że słyszą jak ktoś przewraca oczami.
Lata praktyki czynią z nich mistrzów.
A co z zapachami?
Tak skomplikowana konstrukcja jaką jest ludzki organizm, powiązała wszystko ze wszystkim.
Nie ma w tym nic innego, że do emocji, oprócz gestów, mimiki i dźwięków, dołączyła zapachy.
Znasz to powiedzenie, że ktoś śmierdzi tchórzem?
Albo o podejrzanej sprawie mówi się, „ śmierdząca” sprawa?
Przerobiłam sobie temat w głowie, podświadomości, nosie i odkryłam niezwykłą rzecz.
Mam swój własny kod emocjonalno zapachowy.
Motywacja pachnie kawą.
Radość ma zapach mieszanego bukietu kwiatów.
Nadzieja pachnie tulipanem i konwalią.
Moc i energia łączy w sobie aromaty herbaty z cytryną, miodem i solidną porcją imbiru.
Mój spokój i bezpieczeństwo roznosi aromaty świeżego chleba lub piekącego się ciasta.
Smutek pachnie chryzantemami.
Bezsilnoś freonem ulatniającym się ze starej lodówki.
Agresja i zło to fetor zepsutego mięsa.
A jak pachnie kłamstwo?
Jak nie wybrany latem na czas śmietnik.
Z daleka to tylko nutka smrodu. Ale gdyby tak zamknąć oczy, to niczym po sznureczku, intensywność zapachu zaprowadzi nas do samego centrum. Czarnego od bzyczących much i bogatego w różnorodność nut. Spleśniała kapusta miesza się z robaczywym mięsem. Zgniłe w wazonach łodygi kwiatów, połączone z zawartością kociego żwiru.
Czyż nie bogaty zestaw?
Czy naprawdę tak trudno go poczuć?
Tak, ale tylko wtedy, gdy bardzo chcesz wierzyć.
Nie dasz się oszukać obcemu.
Dasz się omamić dziecku, które nabroi a zwali winę na kota.
Dasz się zwieść rodzicom, którzy choć sami doskonale daliby sobie radę, to domagają się przysług, posług i wyręczeń.
Najwięcej ściemy przyjmiesz od osoby z którą jesteś najbliżej.
Z której lojalność i uczciwość oddałbyś rękę, nogę i kolekcję ulubionych kubeczków.
Chcesz wierzyć i to podstawowa przesłanka.
Z klapeczkami na oczach patrzysz w ukochane źrenice i łykasz wszystko.
W imię „ i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci”.
No sorry, kto dziś dotrzymuje tych obietnic.
I zaczyna się trenowanie.
Wyczulanie na tę niewerbalną komunikację. Im więcej emocji, tym nauka idzie oporniej.
Zaczynasz słyszeć drobne fałszywe nutki w codziennym „cześć”, rozbiegany wzrok.
A jak dojdziesz do wprawy, poczujesz zapach.
No właśnie. Będzie to Twój indywidualny kod. Związany z historią pierwszej kłótni, bo wtedy przypaliła się lazania w piekarniku. A może zapach jabłek które zrywaliście razem i wtedy poczułaś, że coś jest nie tak.
I teraz już wiesz. Gdy wyciszysz się i delikatnie wciągniesz powietrze, to poczujesz. I wtedy nie dasz się zwieść. Kwiatom, ciastkom, perfumom.
Bo masz tę moc.
Kiedyś wydawało mi się, że niewiedza ułatwia życie. Jest błogosławieństwem i ochroną przed stresem.
Dziś nie jestem w stanie pozostać z kłamcą w jednej przestrzeni.
Każdy fałsz, niedomowienie, intrygę, wyczuwam niczym świnia trufle.
Niestety za tę umiejętność płaci się bólem świadomości, ale to był mój wybór.
Skoro zdecydowałam się być poszukiwaniem trufli, to od czasu do czasu muszę unurzać się w błocie.
Komentarze