
Brrr, zimno. To chyba przez to narzekanie, że mi się swetry nudzą w szafie.
No więc koniec ze swetrzaną nudą.
Tylko ta przejściowa pora sprawia, że rano potrzebny sweter, w środku dnia już niekoniecznie, wieczorem potrzebny sweter.
Taka rozrywkowa przebieranka.
Przestaję w związku z tym narzekać na cokolwiek.
Trzymam ciepłe odzionko pod ręką i cieszę się, że choć rześko ( brrrr), to słonecznie.
W ogóle to zmienność pór roku powoduje permanentną szafianą rozedmę.
Zestawy letnie, zimowe, przejściowe. Jak to ogarnąć?
Namawiałam kiedyś znajomą, mieszkającą od lat na stałe w Egipcie, na powrót do kraju. Stwierdziła, że z pewnością nie wróci. Po pierwsze, życie z polską emeryturą w Polsce jest dość niekomfortowe, a po drugie zdecydowaną oszczędnością jest posiadanie tylko jednej, letniej kolekcji ubrań.
Kiedy rozmawiałam z innym znajomym, który na stałe przesadził się do Kalifornii, też zdecydowanie ciepłej, to uskarżał się na brak zmienności w naturze. Permanentne lato, przykurzoną zieleń i krokodyle w basenie.
Wszystko jest kwestią indywidualną.
Gdybym miała wybierać, to pewnie wybrałabym tą zmienność.
Bo co jak co, ale klimat mamy ciekawy. ( I na domiar dobrego, raczej bezpieczny.) Pierwsza zachwycająca wiosenna zieleń. Wyłażące z ziemi krokusy i tulipany. Kwitnące raz do roku magnolie. Lato z upałami ( lub deszczami, w końcu to ta zmienność), truskawkami, też na dobrą sprawę raz do roku i innymi dobrami. ( Z tych innych dóbr preferuję jagodzianki.)
No i szaleńczo kolorowa jesień, gdzie wszystko zmienia się z dnia na dzień.
A kiedy po pierwszym przymrozku liście spadają z drzew hurtem, nadchodzi czas szarości. Z nadzieją ( z roku na rok coraz słabszą) na białe miesiące.
Czyż to nie jest zachwycające?
Ja wiem, że jako naród z narzekaniem w genach, zawsze będziemy na tą pogodę narzekać. ( Za zimno, za ciepło, za mokro, za sucho.)
Ale w całym tym zróżnicowaniu meteorologicznym, każdy znajdzie coś dla siebie. Tą jedną ulubioną porę roku. I będzie ją wysławiał i celebrował.
Osobiście nie mogę się zdecydować na jedną. Lubię wszystkie, bo każda z nich ma coś do zaoferowania.
Najmniejszą miłością darzę listopad. Mam jednak na niego sposób.
Planuję rozrywki. Z wyprzedzeniem kompletuję bilety na koncerty, do teatru i różne takie wydarzenie.( I robię zapasy książkowe.) Kumuluję to wszystko na listopad.
I tadam! Już się nie mogę doczekać.
Na wszystko trzeba znaleźć sposób. Nawet na listopad.
Komentarze