Kiedy słyszysz tykanie zegara

Nie mam pięciu lat. Czas goni mnie troszkę bardziej.

Jeżeli będę zwlekać, jeżeli odłożę coś na później, bez dokładnego określenia kiedy to później nastąpi, to mam małe szanse na sukces.

Wsłuchuję się w tykanie zegara.

Jestem starsza o rok. I patrząc wstecz, nie mam sobie zbyt wiele do zarzucenia.

Słuchałam ulubionej muzyki na wielu koncertach, bywałam w kinie i teatrze. Przeczytałam tyle książek na ile pozwolił mi czas. Przebiegłam i przespacerowałam kilometrów od zarąbania. Farbowałam włosy i malowałam paznokcie. Robiłam zdjęcia porankom i zachodom słońca. Wpuszczała do łóżka psa.
Odwiedziłam nowe miejsca i poznałam nowych, niezwykłych ludzi. Celebrowałam poranną kawę przed telewizorem i południową z przyjaciółką. Jadłam ciastka ( oj z tego to akurat nie jestem dumna), kiedy była wyjątkowa okazja.

I z pewnością zrobiłam jeszcze wiele, ale akurat teraz wyleciało mi z pamięci.

A to wszystko po pracy. Bo bez pracy nie mogłabym kupić biletu do kina czy na balet, książki, czy nowych biegowych butów.

Znalazłam też czas, by pisać. Tutaj, dla Ciebie.
Bo może nie pamiętasz już o tym co ważne. Najważniejsze. O sobie.

Nie możesz uszczęśliwić świata, jeśli sama jesteś nieszczęśliwa. Nie rozdasz uśmiechów, kiedy smutek niespełnienia przerasta duszę jak korzeń perzu.

Kiedy masz żal do świata, że czegoś Ci nie dał. Albo kiedy dawał, Ty nie wyciągnąłeś reki.

Tylko, kiedy masz apetyt na życie, to zawijasz rękawy i działasz.

Jeśli możesz i chcesz.

A jeśli odnajdujesz szczęście w wyglądaniu przez okno, uszczęśliwia Cię ten kawałek świata, to też dobrze.

Najważniejsze odnaleźć to co cieszy i robić to. Nawet jeśli jest to tylko lepienie pierogów.

Bo dla mnie jest to LEPIENIE PIEROGÓW i temu wyzwaniu nie podołam.

Komentarze