Jak pokochać chaos

Nikt fajny nie jest idealny, nikt idealny nie jest fajny.

Bycie ideałem to zamknięcie się w szczelnych ramach norm, zasad i schematów. Ideał jest przewidywalny.

Ideał jest czymś nieosiągalnym, do czego uparcie dążymy.

Ideał to ktoś/coś czego nie lubimy, bo jest odległy, nierzeczywisty i upragniony aż do bólu. Zazwyczaj.
Jest zlepkiem nierzeczywistych wizji.

Czy dotyczy to wyglądu fizycznego, umiejętności wykonania arii operowej, uzyskanie idealnej konsystencji kremu do toru. Wpasowujemy się jak bryłka ciasta w foremkę. Nadmiar trzeba odciąć i pozbyć się go, bo zaburza idealne proporcje.

Dążenie do ideału jest procesem długim, trudnym, żmudnym, skazanym na nie osiągniecie celu.
Ale… Wciąż i wciąż budzimy się rano z myślą, jak odlegli jesteśmy od idealnego obrazu siebie. Ile trzeba odciąć, gdzie dokleić, co wygładzić. Zmienić, popsuć, naprawić.


Ideał jest celem, a dobrze go mieć, byle nie przyćmił przyjemności, towarzyszącej drodze do jego osiągania. Bez niego życie traci sens. Dokończone dzieło, albo wędruje do galerii, albo do lamusa. A my pozostajemy w niedosycie, poszukując ponownie inspiracji w chaosie.

Nikt nie jest idealny.

Nie jesteśmy klonami, zaprojektowanymi na idealną wagę, wzrost, kształt nosa, poziom IQ, sposób postrzegania świata, poczucie humoru, czy upodobania literackie.
Uff, na szczęście. Bo ideał zionie nudą.

W chaosie jest metoda. To z niego wyłaniają się niezwykłości. To z niego wyłonił się kosmos.

Chaos zawsze pokonuje porządek, gdyż jest lepiej zorganizowany. (Terry Pratchet)

Dlatego akceptuję chaos na biurku, w szafie, w myślach, bo prędzej czy później narodzi się z niego coś ciekawego.

Co nie zmienia faktu, że wciąż dążę do idealnego porządku.

I w szafie i w życiu.

Komentarze