Ja i Miś na zawsze

Odkąd pamiętam zawsze był przy mnie.

Na fotelu, w łóżku i w namiocie zrobionym z kocyków. Na wycieczce zapakowany do koszyka, w samochodzie na siedzeniu obok, przypięty pasami. Przecież też musiał być bezpieczny.

Czasem gubił się na kilka godzin, ale mama mówiła, że niedługo wróci. Wracał czyściejszy i ładnie pachnący, z połatanymi przetarciami.

Był przy mnie w smutnych chwilach i wesołych. Odganiał złe sny, wysłuchiwał skarg na starszego brata, psa sąsiadów i brokuły na kolację. Ocierał łzy i smarki. Pomagał na gorzkie syropy, i traumę obowiązkowych szczepień.

Potem wysłuchiwał szeptanych sekretów, historii z przedszkolnego podwórka. Pozował do pierwszych rysunków.
Po każdej gwiazdce pokazywałam mu nowe zabawki, coraz bardziej dorosłe, nastoletnie. Był jednak niezastąpiony. Był królem zabawkowego świata, admirałem świata maskotek i przytulanek.

Dochowywał sekretów i nawet w rozprutej dziurce pozwolił ukryć pierwszą nielegalnie nabytą szminkę.
A potem pozwalał tulić się w ramionach po pierwszej skończonej nieszczęśliwej miłości. Wysłuchiwał, że już nigdy, już nikogo aż tak…
Przyszedł jednak czas, kiedy miś zakopał się pod kolejnymi spódniczkami, nowymi tenisówkami, torebkami i plecaczkami, przysnął snem zimowym. Jak to miś.

Zapomniany?

Śpi zaplątany w swetry i szaliki. Opatulony wygodnie.

Wyciągam go gdy mi smutno i źle. Kołyszę w ramionach i opowiadam co mi nie wyszło. W pracy, w życiu w miłości. Że czuję się porzucona, odrzucona, samotna, niezaradna i nieskazana na sukces. Opowiadam o marzeniach, ciekawej książce, nowych absolutnie przepięknych butach. O rachunkach, kredytach i debetach. O cieknącym znowu kranie. O zasuszonym  kaktusie. Opowiadam długo, mijają minuty, godziny. A ja opowiadam jak na psychoterapii. Szukam błędów w systemie i programów naprawczych.

Mogę tak mówić długo, bez słów, bo przecież misiek zna mnie tyle lat. Rozumie. I kiedy obeschną łzy na moich policzkach i na misiowym futerku, zawijam przyjaciela w ulubiony szalik i układam do snu w ciemnej i cichej szufladzie.
Nie wiem na jak długo.
Wiem jednak, że dopóki mam misia, świat mi niestraszny.

Komentarze