Ile To dla Ciebie znaczy

Niewyczerpywalne pokłady optymizmu potrafią się wyczerpać.
Jak się okazuje, tragedia ekologiczna dotyka i tych wartości.
Sama jestem tym zaskoczona, bo po latach czerpania ze, zdawałoby się odnawialnego źródełka, zaczynam skrobać o dno.
Rzeczywistość wyskakuje z coraz to dziwniejszymi scenariuszami. Fabuła zmienia się jak a kalejdoskopie, od surrealistycznego absurdu, poprzez thriller, dramat do futurystycznego horroru.
Nigdy nie wiem w którym wątku przyjdzie mi się odnaleźć o poranku.
Zazwyczaj ratowało mnie spoglądanie na świat z przymrużeniem oka. Dziś zaczynam mieć problemy z zezem, naprzemiennie z tikiem nerwowym. Powieka lata jak szalona.
Wymyślam różne magiczne daty, od których wszystko zacznie wracać na stare tory.
Dno optymistyczno źródlanej studzienki studzi tę magię.
Z tej drugiej, pełnej czarnej wody, zaczyna się ulewać, mocząc mi stopy.
Wciąż jednak pozostaje trzecie źródło i mam nadzieję, że ono uratuje sytuację.
To najczystszego blasku nadzieja.
W niej, wbrew logice upatruję dobrej zmiany.
Powrotu rozsądku, wartości etycznych, zwycięstwa kompetencji nad populizmem, sprawiedliwości, zasady przyczyny i skutku.
Marzy mi się, że gdzieś na świecie, w skrytości tajnego laboratorium, szalony naukowiec pracuje nad wirusem, który wypuszczony w świat, zablokuje geny głupoty.
Jakże piękny, zdrowy i bezpieczny byłby ten świat. Niewyobrażalnie niezwykły.

Pomarzyć dobra rzecz. To jeszcze wolno bezkarnie, bez łamania przepisów i rozporządzeń.
Trudno powiedzieć jak długo jeszcze nikt nie zechce zawłaszczyć sobie tego poletka. Wnętrza mojej głowy.
Egoistycznie mogłabym pomyśleć, że już tak wiele czasu na tym dziwnym świecie nie spędzę, jednak zostawię go moim dzieciom. Ze smutkiem. Więc się martwię.

Czuję się jak staruszka, mówiąc, że „za moich czasów to było lepiej”. Było?
Nadchodzą nowe.
Bez wypadów do ulubionych kawiarni, które upadły. Bez wycieczek, bliższych i dalszych, bo upadły hotele. Bez pomocy i opieki medycznej, bo zbankrutowały z powodu przekierowania środków na pseudo „narodowe’, ziejące pustką i generujące koszty, szpitale.
Z upadłą do poziomu średniowiecza edukacją. Z brakiem umiejętności społecznych.
Z garstką upiornie bogatych i rzeszami ubogich.
Bez prawa i bez sprawiedliwości w ich prawdziwym znaczeniu.
Bez muzeów, teatrów, kultury i sztuki.
Bez nauki.
Bez człowieczeństwa.

Jesteśmy skomplikowanym gatunkiem. Potrafiącym tworzyć najpiękniejsza muzykę, sztukę, literaturę, architekturę. Nurzać się w niewyobrażalnie pięknych i wzniosłych emocjach.

Jesteśmy też egoistami. Chciwymi, rządnymi władzy niszczycielami.

Nie Ty, nie ja. Oni.
Ale jeśli nie potrafimy obronić przed nimi tej lepszej części świata, nie jesteśmy Go warci.

Komentarze