Grube to nie puszyste. To po prostu grube

„Przez dwa tygodnie byłam na diecie i wiecie ile straciłam? Czternaście dni.”

Epidemia otyłości nie jest mitem. To zjawisko potwierdzone statystykami. Dane z 2015r mówią o 2,3 milionach otyłych osób. Nie ma wątpliwości, że otyłość ma fatalny wpływ na zdrowie, a jednak bagatelizujemy obecność wciąż przybywających kilogramów.

Badania wykonane przez Christiakisa I Fowlera wniosły nowe spojrzenie na problem. Ich eksperyment wykazał, że nasze szanse na przytycie wzrastają, jeśli przytył ktoś z naszych przyjaciół.

Powiedzenie, że jesteśmy wypadkową pięciu najbliższych osób z naszego otoczenia, zyskuje potwierdzenie w przypadku nadwagi.

Zjawisko rozprzestrzenia się niczym wirus. Nie taki dosłowny, fizyczny. Wędruję pomiędzy ludźmi poprzez zmianę sposobu myślenia, przejmowanie nawyków.
Łatwiej sięgnąć po drugą porcje ciasta, jeśli zrobiła to przed chwilą nasza przyjaciółka.

Podatność na „łapanie” kilogramów przenosi się w obrębie tej samej płci zdecydowanie skuteczniej.  (Może więc lepiej do cukierni chodzić z facetem.) Ale, przyjacielska zaraźliwość większa jest wśród mężczyzn. Panowie, jeśli macie bliskiego przyjaciela czy kolegę, z którym spędzacie dużo czasu i Wasze relacje są bardzo serdeczne, ryzyko „zarażenia się” otyłością może sięgnąć 100%. W przypadku „psiapiółek” wyniesie zaledwie 37%.

Bariery społeczne, stygmatyzujące osoby XXXL, zostały skutecznie zniesione. Można być grubym i nikt nie ma prawa tego oceniać.

Wśród rodzin prawidłowość jest inna. Jeżeli np. jeden z braci jest otyły, drugi ma większą szansę na szczupłość. Wśród sióstr, ryzyko przytycia przez tą drugą jest również mniejsze.
Uwaga małżonkowie! Otyłość męża zwiększa prawdopodobieństwo otyłości żony o 44%, natomiast żona z nadwagą może „zarazić” męża kilogramami w 37% .

Te dane swego czasu bardzo mnie zaintrygowały. Od zawsze muszę pilnować wskaźnika na wadze. Daleka jestem jednak od obarczania za wahania wskazówek, kogoś innego.
Łatwo zrzucać winę na okoliczności, geny, słaba wolę. Trudniej przyjąć odpowiedzialna postawę wobec słabości, uleganiu zachciankom, potrzebie natychmiastowej gratyfikacji. ( Rozumiem sytuacje skomplikowane chorobami i leczeniem, wtedy rzeczywiście łatwo nie jest.)

Więc skoro przyjąć, że otyłość przenosi się nie poprzez fizycznego wirusa, a zaraźliwość postaw i przyzwyczajeń, to może zacznijmy zarażać zdrową postawą.

Do takich badać jeszcze nie dotarłam, mam jednak swoją wizję. Stańmy się źródłem szerzenia dobrych nawyków. Siejmy niczym grypę postawy aktywnej dbałości o zdrowie.
Dotychczas pisałam o nadwadze, ale w szerszym kontekście istotna jest nie tylko zgrabna sylwetka. Ważny jest zdrowotny aspekt.
Jeśli nie chcemy zmieniać grubego przyjaciela na chudego, puszystej przyjaciółki na szczupłą, to stańmy się tą chudą połówką. A nóż „zrobimy dobrze” naszym znajomym. I sobie oczywiście też.
Rozmawiałam z kilkoma „puszystymi ” osobami. Twierdzą, że nadwaga im nie przeszkadza. Proste obserwacje pokazują coś innego. To zwyczajne przyzwyczajenie do zadyszki, kłopotu z wkładaniem butów, wsiadaniem i wysiadaniem z auta, staje się normą. Żyją z ciężarem, bo nie wiedzą, czy nie pamiętają, że można inaczej.
Dopiero Ci, którzy zrzucili wielokilogramowy balast widzą różnicę. W komforcie codziennego funkcjonowania, lepszym zdrowiu, estetyczniejszej sylwetce. Opowiadają o niełatwym procesie i gigantycznej satysfakcji.

Apeluję więc do wszystkich zdrowych, szczupłych i aktywnych!
Pomagajcie, wspierajcie, motywujcie, świećcie przykładem.

Byle bez przesady. nadmierna chudość to też nic dobrego.

Komentarze