Szczerość nie polega na tym, żeby mówić co się myśli, tylko na myśleniu, co się mówi.
Właściwie, to doskonały nawyk, żeby wpierw przepuścić przez mózg, to co ma się zamiar przepuścić przez usta. Chlapnięcie głupoty, a potem małe ups, sorki, nie cofną słownej strzały, która poleciała w przestrzeń. Ugodziła kogoś zupełnie przypadkowo, częściej zupełnie celowo.
Gaduła, z kompulsywnym słowotokiem, opowiadająca rzeczywistość, bywa niesłychanie męcząca. Nieświadoma skali słownej Niagary, żyje sobie spokojnie, podtapiając otoczenie. Powielając plotki, newsy z niesprawdzonych źródeł, cudze opinie, o cudzych problemach, historiach, tajemnicach.
W młodości i dzieciństwie, byłam niezwykle małomówna. W skrajnych przypadkach, milczkowata. Działo się to za sprawą niepewności, zaniżonej samooceny i lęku przed ośmieszeniem.
Szkołę podstawową odbyłam w trzech placówkach. Za każdym razem przechodząc koszmar, bycia tą nową. Nieśmiałe budowanie nowych relacji, szukanie przyjaciół.
Słuchałam, podglądałam, by dopasować się do grupy. Poglądami, nawykami, sposobami na spędzanie wolnego czasu. Ot, bezpieczniej słuchać, nie wychylać się, bo a nuż mój ulubiony pokemon, jest tym najmniej lubianym w grupie, do której chciałam się dopasować. Nie mówiłam tego co myślę. W ogóle starałam się nie mówić.
No cóż, pozostał mi nawyk pisania, pozwalający dokładnie przemyśleć to, co wyartykułuję.
Z wiekiem, z czasem, z całym tym procesem budowania samoświadomości, pewności siebie, nauczyłam się mówić to co myślę. Ale… czasami na to, co mogłabym powiedzieć, słuchacz nie jest gotowy.
Czasami potrzebuje tylko wysłuchania. Kiedy indziej, potwierdzenia słuszności swoich decyzji, nie prosząc o doradzanie.
Nie jestem mistrzynią zen, patrzącą bez emocji, jak bliska osoba pakuje łapę do piekarnika. Podniebienie swędzi, by wykrzyczeć, stój, co robisz, to jest ogień. Tylko, że to jest jej ogień, jej ręka, jej nauka, jej potrzeba sprawdzenia wytrzymałości na ból i jej sposób na wycyganienie od lekarza L-4.
Dlatego gryzę się w język, zanim wypsnie mi się coś w rodzaju, „ja na twoim miejscu”.
Równocześnie dostaję alergicznej wysypki, słysząc skierowane w moją stronę, magiczne „ja na twoim miejscu”.
Utwierdza mnie to w przekonaniu, by nie robić drugiemu tego, ci niemiłe jest w najwyższym stopniu.
A teraz uwaga! Warto mieć swoje poglądy, własny obraz świata, pomysły na życie, marzenia odmienne od innych. I z całą pewnością siebie, wyrażać je. Nie wstydzić się swoich marzeń. Nie wstydzić się braku zgody na niesprawiedliwość małą i wielką. Mówić, krzyczeć, wielkim głosem tam, gdzie ktoś jest zbyt mały, zbyt cichy i wycofany, by wydobyć z siebie choćby jeden dźwięk.
Bycie ze sobą w zgodzie, zdecydowanie sprzyja zdrowemu sypianiu. Nawet kiedy jesteśmy outsiderami, funkcjonującymi na skraju społecznej akceptacji.
Słowo to narzędzie. Dobrze wykorzystane, uczyni świat lepszym.
Mów to co myślisz, jeśli wpierw to przemyślisz.
I po prostu gadaj z sensem.
Dodano:
Komentarze