Lubimy gotowe przepisy, sprawdzone receptury, wyliczone składniki.
Być może dlatego takim zainteresowaniem cieszą się artykuły typu, 10 trików na zatrzymanie partnera, 27 sposobów na udany związek, 7 sekretnych wyznań, które scementują związek. Do tego 8 przepisów na podniecającą kolację, 13 tantrycznych pozycji seksualnych dla odważnych oraz koniecznie 103 tematy tabu, których nie poruszaj z partnerem/partnerką.
Samouczek związkowy, skomponowany z internetowych mądrości miałby 1375 stron plus przypisy i ilustracje. Kosztował by 399,90 zł. Zawierałby także klauzulę, że wydawca nie ponosi odpowiedzialności za szkody fizyczne i psychiczne, wynikające ze stosowania zawartych w nim porad.
Na bazie poradnika mogłyby powstać warsztaty i szkolenia. Dla par i singli.
Wietrzę tu niezły biznes dla firm szkoleniowych. Może i tych co promują zdrowy styl życia.
Technologizacja życia tempem sprintu, zawitała do branży swatkowej. Algorytmy sprokurowane by pan o zespole cech xyz odnalazł tą wymarzoną zyx. Gwarancja dopasowania i wiecznej szczęśliwości.
Reklamacje uwzględniamy, zwroty przyjmujemy.
Jestem niedzisiejsza. Lubię poznawać ludzi w naturze. W terenie, na gruncie spotkań oficjalnych czy wspólnego czekania na tramwaj.
Podejmuję ryzyko, że się nie uda. Nie spodoba, albo spodoba tylko na chwilę. Nie przykładam miarki odliczającej wzrost, dzielony przez wykształcenie i mnożony przez ilość uśmiechów na minutę. Zawsze wychodzi co innego, i tak właśnie lubię.
Bo złotych środków nie ma.
Nieważne co odkryli amerykańscy naukowcy, czy japońscy badacze. Drugi człowiek jest dla nas terenem do osobistego zbadania. Takie odkrywcze eskapady mogą zaprowadzić na koniec tęczy, gdzie stoi garniec złota, mogą też pokierować nad wysoki klif kończący się przepaścią.
Jest ryzyko, jest przygoda, jest miłość spadająca na głowę jak worek jabłek pod wierzbą. Jest też smutek, żal i rozczarowanie, otwierające drogę do kolejnych poszukiwań.
Ponoć, kiedy cały czas jest dobrze, to niedobrze.
Najlepiej kiedy tego dobrego więcej, częściej i bardziej kolorowo. Wtedy to słabsze staje się miłą odmianą.
A od czego zaczęłam? Od magicznych wyliczanek. Bo jest coś na rzeczy, kiedy wiedza jest ograniczona i skończona. Nie ma miejsca na niespodzianki, nie ma potrzeby szukać kolejnego sposobu na udobruchanie małżonki po zachlaniu z kolegami, skoro fachowcy odkryli tylko sześć.
Męża można obłaskawić na 3 bardzo sprawdzone sposoby, kiedy zdarzy się nam zdefraudować pieniądze na czynsz, zakupem butów z czerwoną podeszwą.
Gdzieś na świecie, grupa poważnych naukowców układa tabliczkę mnożenia relacji i związków. Spóźnienie jego z delegacji, razy 3 kilo nadwagi partnerki daje z logicznego wyliczenie awanturę i tydzień cichych dni.
Przypalona zupa razy brudne skarpety pod krzesłem, to 45 minut jojczenie i wspominanie wątpliwych umiejętności gastronomicznych teściowej.
Ślad szminki na kołnierzyku, w kolorze nieznanym, to ryzyko ciosu patelnią, wałkiem lub opcjonalnie okładanie parasolką.
I jakie wtedy wszystko jest proste.
Bez obaw, loterii, niepewności.
A za jakiś czas wyprodukujemy awatary, przeżywające za nas życie, podczas gdy my będziemy bezpiecznie hibernować w ciepłych kapsułach.
Czy w to wszystko wierzę? Nie. Umysł zatruty antybiotykiem i ciężkostrawnym jedzeniem wszedł na takie czarnowdidcze tory.
Bo naprawdę wierzą w ludzi, spontaniczność i fantazję. Sami wymyślamy sposoby na wszystko, na smutek i chandrę, na sprawienie radości partnerce, na zrobienie urodzinowej niespodzianki partnerowi. Możliwości są nieograniczone.
Więc do dzieła. Zaskocz dziś ukochanego, ukochaną, przyjaciółkę, sąsiadkę. Kwiatem, ciastkiem czy wielkim uśmiechem z przytulasem na niedźwiedzia. No bo kto Ci zabroni?
Komentarze