Dobry humor, dobre życie

Czy bycie humorzastym jest objawem posiadania poczucia humoru?
Nie do końca.

O wiele sympatyczniej przebywa się w otoczeniu osób z poczuciem humoru, a o wiele niesympatyczniej z tymi humorzastymi.
Sam fakt posiadania poczucia humoru, czyni z właściciela wysoce pożądaną społecznie jednostkę.

A co to jest humor?
„… to skłonność do rozweselania innych i bycia wesołym, to zdolność do dostrzegania zabawnych stron różnych sytuacji i czerpanie przyjemności z takich obserwacji.
To coś więcej niż żartowanie – to inny sposób patrzenia na życie: z jasnością, akceptacją, wesołością i optymizmem.”

W tej kwestii mogę powiedzieć śmiało, mam poważne niedobory.
Miewam napadowe stany wesołości, niestety tak jak nieoczekiwanie przychodzą, równie szybko zanikają.
To raczej słabo rokuje, bo jak piszą specjaliści od radzenia sobie z życiowymi trudnościami,
humor jest warunkiem optymalnego zdrowia psychicznego.

Z jednej strony te wszystkie historie z hormonami, z drugiej, humor czyni po prostu życie przyjemniejszym, ułatwia tworzenie fajnych, społecznych relacji, a tym samym uszczęśliwia.
Poczucie szczęścia, daje motywację do życia, otwiera umysł na nowe sposoby radzenia sobie z przeciwnościami i rozjaśnia zarówno dobre, jak i złe momenty w życiu.
Za poczuciem humoru idzie samoakceptacja, pokazująca jak można śmiać się z samego siebie.

No więc ok, mogę się z siebie pośmiać, jak nikt nie słyszy, bo krytycyzm wdarł się w podświadomość i trzyma zębami i pazurami. Wiem też, że szukam, staram się, trenuję i obiecuję sobie, wypracować tę cechę, bo choć mrukiem nie jestem, to śmieszkiem również nie.

Na szczęście, można sobie takie poczucie wyhodować i utrwalić na stałe, ku pożytkowi własnemu i reszty zaprzyjaźnionego świata. Trzeba tylko chcieć i wiedzieć jak.

Oto lista propozycji.

-Dostrzegaj radosne strony życia. Codzienne zabawne sytuacje. I nie sugeruję tu obśmianie babci ślizgającej się na skórce banana.
-Zacznij śmiać się głośno, nawet, kiedy dowcip, żart czy groteska nie do końca do Ciebie przemawiają. Może w końcu umysł podąży za ciałem.
-Praktykuj codzienną, zwyczajną życzliwości. Ona pomaga dostrzegać jasne strony, a stąd już tylko krok do uśmiechu.
-Bądź sobą na tyle, na ile potrafisz. Śmiej się z tego co „na serio Cię bawi”.

W pogoni za poczuciem humoru, nie stań się prześmiewcą, raniącym innych w imię porcji chichotu.
Bądź w swej radości spontaniczny.
Szukaj tego co lubisz.
Pielęgnuj zabawne wspomnienia.
Zacznij dzień os uśmiechu.
A kiedy już poczujesz się lepiej w swoim ciele i duszy, zacznij podchodzić z poczuciem humoru do przeciwności losu. Bo i tak będzie to co będzie, więc zamiast zrzędzić, uśmiechnij się.

Wszystko to brzmi pięknie, radośnie i z nadzieją.
Ładnie o tym czytać, gorzej wprowadzić w życie, co nie znaczy, że się nie da.

Naukowcy nie są spójni w swoich tezach, bo jedni mówią, że radość życia dziedziczymy w genach, inni wręcz przeciwnie.
Zanim więc dojdą w tej kwestii do porozumienia, ja osobiście stawiam na naukę i budowanie nowego, zabawnego nawyku.

Bycie radosnym, to życie pełne frajdy.
Warto w to zainwestować.

Komentarze