
Dawno zapomniana przeze mnie idea, a przecież pomysł jest fantastyczny.
Lista rzeczy, które chcę zrobić przed śmiercią.
Miejsc do zobaczenie, dokonań, doświadczonych emocji, zdobytych umiejętności.
Dawno temu stworzyłam coś podobnego. Nie do końca pamiętam co na niej było, ale z tych, o których pamiętam, wiele zostało odhaczonych. Dotyczyły głównie podroży i miejsc, które chciałam obejrzeć, doświadczyć ich energii, zapisać obrazami w pamięci. Na co dzień o tym nie pamiętam. Wspomnienia wypływają w trakcie rozmów ze znajomymi, dziwiącymi się, że „wszędzie już byłam”. O nie, nie wszędzie. Zdecydowanie jednak te wymarzone w młodości podróże, udało się odbyć. Indie, Nepal, Chiny, Peru, Boliwia, Meksyk i jeszcze trochę, przez skromność nie wymienię. Były to niezwykłe doświadczenia. Teraz odkrywam Skandynawię i oczywiście rodzime, piękne zakątki.
Spełnieniem marzenia z młodości było wystąpienie w roli wokalistki w zespole rockowym.( Dwa zespoły, dwie sceny, dwie magiczne przygody.)
Wystawy malarskie moich abstrakcyjnych bazgrołów.
I jeszcze trochę różnych różności.
Wspomnienia były mi pożywką w czasie wychodzenia z choroby. I taką małą satysfakcją, że gdyby nie dało się jej okiełznać i pokonać, to nie żal będzie umierać, bo miałam ciekawe życie.
Pomysł listy przypomniała mi przyjaciółka. Ma takową przypominajkę.
I chociaż młodość już nie ta, czasu mniej, może warto wrócić do tematu stworzyć sobie takową listę.
Zawrzeć na niej to, co jeszcze gdzieś tam w duszy szepce i popiskuje. Dopuścić głosy do głosu. Zrobić listę bez rozgraniczania na prawdopodobne, realistyczne, odjechane i zupełnie absurdalne.
Albo wręcz przeciwnie, posegregować podług rachunku prawdopodobieństwa.
I do roboty, ruszać z wyzwaniem.
Małe sukcesy staną się pożywką, dla tych większych. Pokażą, że się da. I ile w tym wszystkim frajdy.
Mnie marzy się napisanie książki, przebiegnięcie maratonu, hodowanie kur ozdobnych, zbudowanie własnego małego domu, tydzień w klasztorze z regułą milczenia, małe stadko piesków, ogród pełen zabawnych, kolorowych zakątków, nauczenie się pracy z żywicą epoksydową i tuszami alkoholowymi, powrót do wagi sprzed choroby, zafarbowanie włosów na niebiesko, zrobienie szpagatu, ognisty romans w Ciechocinku ( ale to tak bardziej koło 70tki), tatuaż, wejście na wieżę Eiffla, jazda Monster Truckiem, zrobienie najpiękniejszej fotografii, nauczenie psa sztuczek…. i jeszcze trochę drobiazgów by się znalazło.
Innymi słowy, wypada pożyć jeszcze trochę, bo są pomysły, są zadania, są sprawy na liście z których trzeba się wywiązać.
I właściwie nie ważne ile ma się lat. Taką listę da się stworzyć. Da się dobrze bawić przy jej tworzeniu, planowaniu działań i realizacji postanowień.
Życzę Ci obłędnych pomysłów i niewiarygodnie doskonałej zabawy.
( Bo kto jak nie ty! I jak nie teraz to kiedy?)
Komentarze